Zdaniem prezesa Tadeusza Sieńczaka, nie będzie to jednak duży problem.
- Wartość szacowana była dwa lata temu, w momencie ogłaszania przetargu. Między innymi inflacja spowodowała, że te nakłady się zwiększyły. Dlatego wystąpiliśmy do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej o dodatkowe środki w formie pożyczki na zabezpieczenie finansowania spalarni. Mamy wstępną deklarację, że otrzymamy pieniądze - mówi.
Na razie jednak nie wiadomo, kiedy umowa z wykonawcą zostanie podpisana. Pozostałe firmy biorące udział w przetargu mogą się odwołać. Mają na to czas do piątku (19.12). Jednak spółka szacuje, że w optymistycznym wariancie, dokumenty z wykonawcą mogłyby zostać podpisane w styczniu.
Sama budowa nie będzie mogła się jeszcze rozpocząć, bo po interwencji ekologów z Towarzystwa na Rzecz Ziemi, uchylono decyzję o warunkach zabudowy spalarni. Prezes Sieńczak przekonuje, że to nie wpłynie na decyzję.
- Pierwszy rok realizacji inwestycji to prace projektowe, a także kwestia uzyskania pozwolenia na budowę. Dlatego wtedy na pewno nie będą prowadzone żadne wykopy czy prace fizyczne. W przypadku warunków zabudowy to procedujemy w innym wymiarze. Chodzi o wykonanie planu zagospodarowania w tym terenie. Gmina miasta Tarnowa takie postępowanie prowadzi. Mam nadzieję, że po roku będziemy mogli przedstawić niezbędne dokumenty i rozpocząć budowę w 2027 roku - podkreśla.
Spalarnia odpadów w Tarnowie ma powstać w ciągu trzech lat od chwili podpisania umowy z wykonawcą. Instalacja ma pokrywać około 30 proc. zapotrzebowania Tarnowa na ciepło i jednocześnie o 1/3 zmniejszyć spalanie węgla. To pozwoliłoby ograniczyć opłaty za emisję dwutlenku węgla.