"Nasi pracownicy z Ukrainy prowadzą taki katalog rodzin, spisują ich potrzeby, też oczywiście żywnościowe, ale przygotowywane są paczki już pod konkretną rodzinę. Spotykają się też z innymi potrzebami, takimi jak żelazko, czajnik, czy suszarka do prania. Jeżeli mają na stanie coś takiego, co można od razu rozdać, te rodziny to otrzymują, jeżeli nie, to przygotowujemy odpowiedź na te potrzeby" - mówi Tomasz Kita.

Prezes fundacji Tomasz Kita, podkreśla, że powszechne udzielanie pomocy było potrzebne na samym początku fali uchodźców uciekających przed wojną w Ukrainie. Wraz, z upływem czasu, potrzeby są inne - przekonuje Kita.

"Nie będziemy ukrywać, że w pewnym momencie zapotrzebowanie na towary było o wartości kilku tysięcy złotych dziennie. Organizacja pozarządowa czy nawet instytucje państwowe nie są w stanie prowadzić takich działań przez dłuższy czas. Po drugie, większość z tych osób, które zgłaszały się do nas po środki spożywcze, jednak ma miejsce zakwaterowania z wyżywieniem. Wyszliśmy z założenia, że ta forma powinna się troszeczkę zmienić" - wyjaśnia Tomasz Kita.

Fundacja Hetmana Jana Tarnowskiego do tej pory pomogła ponad czterem tysięcy uchodźców z Ukrainy - przede wszystkim w punkcie wydawania darów, ale także kupując im leki, dofinansowując zakup okularów, czy organizując pomoc prawną i psychologiczną.

Na specjalne konto fundacji, na pomoc uchodźcom wpłynęło prawie 200 tysięcy złotych wpłat od darczyńców. Na dotychczasową pomoc Ukraińcom fundacja wydała około 80 tysięcy złotych. Teraz pod swoją opieką ma około 250 rodzin uchodźców, którym chce pomagać w kompleksowy sposób.