Radna Grażyna Barwacz przekonuje, że Tarnowianie mieli swój czas. "Wiele dobrych rzeczy się wydarzyło. Parę się mocno skomplikowało. Więc być może to był ten moment, kiedy trzeba było to rozwiązać. Szkoda, że tak się stało. Ludzie, którzy tam działali to faktycznie społecznicy. Jednak w życiu wiele sytuacji jest nieprzewidywalnych" - mówi.
Na pytanie, czy przez sytuację z Ryszardem Ścigałą Tarnowianie źle się kojarzą, radna Barwacz odpowiada, że pewnie dużej liczbie osób tak. "Przy czym osoby, które wiele dobrego wniosły, raczej nie straciły dobrej opinii, bo jednak wytrwale i myślę, że też skutecznie cały czas pracują" - dodała.
Radna Barwacz podobnie jak Jan Niedojadło planują nadal pracować w Radzie Miasta i w swoich osiedlach. Niedojadło od dawna jest postrzegany jako nieformalny członek klubu radnych PiS. Przekonuje jednak, że popiera jedynie mądre wnioski. "Nie jestem politykiem i nie chce mieć żadnych stanowisk. Od 16 lat jestem społecznikiem i to mi dobrze wychodzi. Jak oni widzą, że moje wnioski są zasadne to mnie popierają. Zatem z nimi współpracuje" - podkreśla.
Jan Niedojadło nie chciał jeszcze odpowiedzieć, czy po rozwiązaniu Tarnowian formalnie wstąpi do klubu PiS w Radzie Miasta. "Jak mnie pan zapyta o to w maju, to na pewno panu powiem" - uciął dyskusję.
Procedury związane z formalnym wygaszeniem stowarzyszenia Tarnowianie mogą potrwać kilka miesięcy.
(Bartłomiej Maziarz/ko)