Mieszkańcy Jadownik  mówią zgodnie: tak źle jeszcze nie było. I po prostu boją się dzików, które spacerują tam po ulicach także w ciągu dnia.
Dzieci się tu bawią, jeżdżą rowerkami. Niezależnie od tego, która jest godzina - dziki tu są. Strach wypuścić dzieci z domów. Jeżeli dziki zagrażają mieszkańcom, to chyba pora coś z tym zrobić.
- mówią mieszkańcy miejscowości 
Koła łowieckie działają prężnie - przekonuje łowczy okręgowy polskiego związku łowieckiego w Tarnowie Krzysztof Kokoszka. Wylicza, że w ubiegłym sezonie łowieckim, który niedawno się zakończył w całym okręgu odstrzelono w sumie 3280 dzików - a w samych tylko Jadownikach i okolicy przez dwa tamtejsze koła łowieckie prawie 500 sztuk tych zwierząt w ciągu roku. 
Robimy w tym zakresie bardzo dużo, ale widać, że są tam dogodne warunki, które sprawiają, że dziki chcą tam przebywać. 
Mamy powoli do czynienia z taką sytuacją, że są to dziki miejskie. Związane są z tą miejscowością. Lochy rodzą dziki w tej miejscowości, które kodują sobie, że to ich miejsce i tam przebywają. Próba wyłapania i wywiezienia dzików najprawdopodobniej sprawi, że dziki wkrótce tam wrócą
- wyjaśnia Kokoszka.
Łowczy okręgowy podejrzewa, że w przeszłości dziki w Jadownikach mogły mieć łatwy dostęp do pożywienia. Teraz Krzysztof Kokosza radzi mieszkańcom dobrze zabezpieczać swoje posesje i współpracować z łowczymi. Łatwo powiedzieć - odpowiada Pan Marek z Jadownik 
Ogrodzenie dla takiego dzika to niewielki problem. Ostatnio zniszczyły u mnie ogrodzenie, była interwencja policji. Dziki podchodzą pod domy, jest się czego bać. Do łowczych trudno się dodzwonić, a kiedy już odbiorą mówią, że to nie ich problem.
Prezes polskiego związku łowieckiego w Tarnowie Krzysztof Kokoszka broni łowczych - podkreślając, że to nie jest zawodowa praca i nie zawsze są dostępni żeby pomóc mieszkańcom w konfrontacji z dzikami. I nie zawsze jest to też takie proste - podkreśla Kokoszka
Patrząc na etykę łowiecką - myśliwy może wykonać odstrzał redukcyjny, ale czy zdecyduje się odstrzelić dorosłą lochę? Co wtedy z tymi małymi dzikami?
- pyta Kokoszka.
Starostwo Powiatowe w Brzesku po wnioskach od Miasta Brzeska - wydaje zezwolenia tzw. odstrzały redukcyjne, gdzie normalnie ze względu na gęstość zabudowy myśliwi nie mogliby strzelać do zwierząt. Ale ze względu na bezpieczeństwo taka zgoda jest udzielana. W maju wydano już zgodę na odstrzał kilku dzików, a lada dzień powinna być kolejna zgoda tym razem na 17 sztuk - podkreśla wicestarosta brzeski Maciej Podobiński.
Te decyzje o odstrzale redukcyjnym to jest już działanie ad hoc. Nic nie zwalnia natomiast kół łowieckich do prowadzenia rzetelnej gospodarki łowieckiej. W związku z tym, że notujemy zwiększone problemy - spotkamy się z łowczymi. Mamy nadzieję, że pojawi się tam też burmistrz Brzeska, wójtowie i włodarze gmin byśmy mogli skoordynować te działania. 
- mówi wicestarosta brzeski. 
wicestarosta Brzeski uważa też, że w obecnej sytuacji będzie potrzebne odławianie dzików w Jadownikach i okolicach Brzeska - jak w dużych miastach - ale starostwo nie ma na to na razie pieniędzy, a miasto Brzesko odpowiada, że zgodnie z prawem nie może tego współfinansować. Choć tu zdania są podzielone. A mieszkańcy Jadownik są przestrzeni. Nie na żarty. I oczekują szybkich działań.