Prokurator Radosław Nowak podkreśla, że na razie wystąpił do starostwa powiatowego o wypożyczenie dokumentów. Ze względu na wagę sprawy, prawdopodobnie przyłączy się jednak do postępowania administracyjnego w sprawie wydania pozwolenia na budowę dla zakładu spopielającego zwłoki.
- Prokurator ma w takiej sytuacji, mówiąc górnolotnie, stać na straży praworządności. Czyli będzie pilnował tego, żeby to postępowanie zostało przeprowadzone po prostu prawidłowo. Czyli zarówno na straży tego, aby postępowanie zostało przeprowadzone zgodnie z wszystkimi właściwymi wymogami, jak również na straży tego, żeby zapadła decyzja, była zgodna z przepisami prawa i odpowiadała ustaleniom faktycznym w sprawie. Jeżeli zostanie wydana decyzja administracyjna, decyzja, to zostanie doręczona prokuratorowi, prokurator po zapoznaniu się z nią, zapoznaniu się z jej motywami, podejmie decyzję, czy się z nią zgadza, czy też nie. Nie badamy tutaj, czy ktoś popełnił przestępstwo, czy należy kogoś pociągnąć do odpowiedzialności karnej. Po prostu występujemy na prawach strony i dbamy o to, żeby postępowanie było zgodne z prawem - podkreśla.
Tymczasem jak już informowaliśmy w Radiu Kraków, Starostwo Powiatowe w Tarnowie rozpatruje drugi już wniosek inwestora o pozwolenie na budowę spopielarni zwłok w Dębinie Zakrzowskiej. Za pierwszym razem starostwo odmówiło wydania pozwolenia ze względu na liczne błędy we wniosku i dołączonej dokumentacji. Inwestor nie daje jednak za wygraną i mimo protestów mieszkańców, we wrześniu ponownie złożył wniosek o wydanie pozwolenia na budowę.
Prokurator Radosław Nowak podkreśla, że wstąpienie prokuratury do postępowania administracyjnego czy też sądowego nie jest niczym wyjątkowym i bywa stosowane najczęściej na wniosek stron takiego postępowania. Zdarza się to także w sytuacjach gdy np. badając jakąś sprawę karną, prokurator dopatrzy się potrzeby udziału w postępowaniu administracyjnym związanym z tą sprawą. Co ciekawe raczej nie zdarza się, żeby to urząd prowadzący dane postępowanie administracyjne wystąpił do prokuratury o taki swoisty nadzór, aby np. uciąć wszelkie spekulacje czy podejrzenia o stronniczość.
Protesty z jednej strony. Analizy inwestora z drugiej
"Rozumiemy, że takie obiekty muszą powstawać, ale nie w miejscu, gdzie mieszkają ludzie. Ciężko będzie patrzeć z okien na żałobników. To działa na psychikę. Po to powstała strefa przemysłowa w gminie - tam takie inwestycje powinny być realizowane" - podkreślali we wrześniu mieszkańcy Dębiny Zakrzowskiej w rozmowie z reporterką Radia Kraków.
Po oburzeniu mieszkańców Rada Gminy Wojnicz na początku października rozpoczęła procedurę uchwalenia Planu Zagospodarowania Przestrzennego m.in. dla działki w Dębinie Zakrzowskiej, na której miałaby powstać spopielarnia zwłok. To jednak długa procedura, która może nie zablokować inwestycji w taki sposób, jak chcieliby tego mieszkańcy.
Jak przytacza tarnowska.tv, która jako pierwsza poinformowała o wniosku do prokuratury o wstąpienie do postępowania administracyjnego, przedstawicielka firmy, która chce wybudować spopielarnie zwłok w Dębinie Zakrzowskiej, podczas wspomnianej sesji rady gminy przekonywała, że "planowana inwestycja nie stwarza zagrożenia dla środowiska i nie będzie miała negatywnego wpływu na sąsiednie nieruchomości. Niestety obserwowany sprzeciw części mieszkańców wynika w dużej mierze z błędnych skojarzeń i dezinformacji, przede wszystkim utożsamiania pojęcia spopielarni z historycznymi krematoriami obozowymi".
Karolina Derus podkreślała wtedy także, że firma, szukając odpowiedniej działki pod budowę spopielarni zwłok, przeprowadziła szereg analiz środowiskowych, z których wyniknęło, że lokalizacja w Dębinie Zakrzowskiej jest najlepsza, bo spaliny nie będą wychodziły poza teren tej nieruchomości.
Spopielarnia zwłok potrzebna w regionie
Tymczasem dyrektorka Miejskiego Zarządu Cmentarzy Maria Wójcik podkreśliła, że Tarnów i region potrzebują takiego zakładu. Jak zaznaczyła w rozmowie z Radiem Kraków, nie odnosi się konkretnej sprawy czy lokalizacji, ale jej zdaniem spopielarnia zwłok jest bardzo potrzebna.
"Od paru lat lawinowo wzrasta liczba pochówków urnowych w stosunku do pochówków tradycyjnych. Myślę, że w tej chwili 1/3 pochówków, które wykonujemy, to pochówki urnowe. Na spopielenie jeździmy w tej chwili do Krakowa lub do Rzeszowa. To są miejsca odległe, więc musimy doliczyć również koszty transportu. Gdybyśmy nie doliczali kosztów dojazdu, koszt kremacji byłby o połowę niższy" - mówiła w październiku w rozmowie z Radiem Kraków.