Dziś w Klikowej nie śmiedziało. Ale jak przekonują mieszkańcych, takich dni w skali roku jest niewiele. Szczególnie w te cieplejsze, i bezwietrzne trudno dłuższy czas przebywać na zewnątrz.
Mieszkańcom Klikowej postanowił pomóc jeden z tarnowskich radnych miejskich - Marek Ciesielczyk i skierował do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. - Mieszkańcy od wielu miesięcy bezskutecznie interweniowali w tej sprawie u władz spółki JRCh, dlatego postanowiłem o sprawie zawiadomić prokuraturę. Od prokuratora generalnego oczekuję nadzorowania śledztwa. Od ministra środowiska i prezydenta Tarnowa oczekuję podjęcia kroków zmierzających do całkowitego zamknięcia składowiska odpadów w Klikowej i rekultywacji terenu - mówi Marek Ciesielczyk.
W zawiadomieniu tarnowski radny przekonuje, że na wysypisku zarządzanym przez Jednostkę Ratownictwa Chemicznego w Tarnowie - to jedna ze spółek chemicznego giganta - grupy Azoty - przyjmowane są odpady, które moga stanowić zagrożenie dla mieszkańców usytuowanych nieopodal wysypiska domów.
Działamy zgodnie z prawem i niezbędnymi pozwoleniami - przekonuje tymczasem Piotr Pawlina z Biura Komunikacji Zewnętrznej Azotów. - Przyjmowane do składowania odpady nie stwarzają żadnego zagrożenia dla zdrowia i życia mieszkańców okolicznych osiedli.
Jednocześnie, jak zapewnił w trakcie rozmowy telefonicznej Jacek Łabno, wiceprezes Jednostki Ratownictwa Chemicznego, spółka zajmie się analizą konkretnych zarzutów, które zostały sformułowane w zawiadomieniu do prokuratury.
Tymczasem mieszkańcy Klikowej marzą, jeśli nie o zamknięciu wysypiska, to chociaż o zakończeniu rekultywacji części wysypiska. Ale ten scenariusz nie zostanie prawdopobnie szybko zrealizowany. Mieszkańców Klikowej czekają zatem najprawdopodobniej kolejne wiosenne i letnie dni spędzone przy zamkniętych oknach. Nawet w największe upały.