Bociek widziany był na kominie przy ulicy Giełdowej, ale i na prywatnej posesji w Nowych Żukowicach oraz na lampie oświetleniowej w miejscowości Jodłówka-Wałki.
We wszystkich przypadkach zaalarmowane zostały służby oraz osoby zajmujące się pomocą zwierzętom. Okazuje się, że takie przypadki się zdarzają.
- Mogą być urazy, mogą być jakieś jednostki pochorobowe, albo wręcz chore. Do tego zmienił się klimat. Zwróćcie uwagę państwo, że ta nasza zima jest już całkiem inna niż kiedyś, więc te zwierzęta będą zostawać u nas - mówi Paweł Wałaszek, powiatowy lekarz weterynarii w Tarnowie.
Ptaki, które są w dobrej kondycji, nie powinny mieć problemu z przetrwaniem zimy w Polsce. Działacze Skrzyszowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami przyznają, że po konsultacji z weterynarzem nie podjęto próby odłowienia bociana, który widziany był pod Tarnowem.
- W asyście policji spróbowaliśmy dorzucić tych parę skrzydełek. Bocian z taką dostojnością odfrunął do lasu i pożegnał się z nami, czyli dał nam już taką informację, że nie potrzebuje pomocy. Mamy monitoring dobrych serc, wszyscy obserwują, wszyscy sprawdzają, także myślę, że doczeka wiosny w zdrowiu - mówił Dorota Toporkiewicz, prezes TOZ Skrzyszów.
Bocian widziany w Tarnowie także jest w dobrej kondycji, co potwierdza tarnowska Straż Miejska.
Służby weterynaryjne apelują, aby nigdy na siłę nie odławiać takich ptaków, a jeśli zobaczymy bociana zimą, najlepiej zawiadomić o tym policję lub strażników.
- Zgłosić do danego wójta gminy, do burmistrza, do prezydenta, do straży miejskiej, czy wręcz na policję. Ktoś zajmujący się zwierzętami musi oglądnąć je, zwrócić uwagę, czy nie są zwierzęta chore, albo nie uległy jakiemuś wypadkowi. Jeśli taka rzecz ma miejsce, to te ptaki zawsze pomoc otrzymają - dodaje Wałaszek.
Bociany w Polsce są pod ochroną. Wszystkie zauważone ptaki wzbudziły zainteresowanie mieszkańców, ale i też ich czujność. Jak przyznają działacze TOZ ze Skrzyszowa, wiele osób zadeklarowało pomoc w obserwacji ptaka, tak aby bezpiecznie przerwał mrozy.