- Ten człowiek był katowany. To nie było jedno, dwa kopnięcia. To były wielokrotnie zadawane uderzenia w różne części ciała. Właściwie nie było takiej części ciała, na której nie było obrażeń. Na twarzy nie było skrawka, która nie byłaby zmasakrowana - mówi sędzia Agnieszka Sadecka.
Sędzia Sadecka, uzasadniając wyrok podkreślała, że rzadko się zdarza, aby tak młody człowiek jak Bartłomiej P. dopuścił się takiej zbrodni. "Rzadko się tak zdarza, aby oskarżony Zbigniew K. dopuścił się tak okrutnej zbrodni na kuzynie. Ale jak się okazuje, nieprzestrzeganie zasad prowadzi do takich skutków. Nadużywanie alkoholu, łamanie reguł. To prowadzi do zbrodni i kary" - mówiła.
Prokurator żądał dla Bartłomieja P. 11 lat więzienia. Sąd skazał jednak 17-latka najniższy możliwy wymiar kary - 8 lat więzienia. Zbigniew K., który miał być prowodyrem całego zajścia, został skazany na 25 lat więzienia. Nie na dożywocie, bo jak podkreślił sąd, miał on "ograniczoną poczytalność w kontekście zdolności do pokierowania postępowania. Nie zaś jednak rozumienia czynu".
Obaj skazani mężczyźni oprócz wyroków więzienia mają też zapłacić siostrze skatowanego mężczyzny po 50 tysięcy złotych zadośćuczynienia. Zdaniem kobiety 8 lat więzienia dla młodszego ze sprawców to zbyt niski wyrok. Na razie jest to wyrok nieprawomocny, dlatego są możliwe odwołania.
(Bartłomiej Maziarz/ko)