Z tego powodu przeorganizowano życie tego miejsca, w które włączają się także uchodźcy. Sami sobie gotują, sprzątają i próbują zarabiać na swoje utrzymanie, np. wyrabiając opłatki na wigilijny stół, z których słynie Dom Rekolekcyjny tarnowskiego seminarium w Błoniu koło Tarnowa.

Teraz pieczemy opłatki. To jest naprawdę taki dom, gdzie można się i pomodlić i popracować i odpocząć. Czujemy się tu, jak w domu, dostaliśmy tyle dobrego, więc jak w domu chcemy pomóc, żeby podziękować za możliwość mieszkania tutaj

- mówi pani Swietłana.

Jest taka zależność, że tutaj mogą mieszkać teraz ludzie z Ukrainy, którzy gdzieś tam mieszkali do tej pory gdzie indziej w Polsce, a już nie mogą z różnych względów. Warunek jest taki, że musi się zaangażować w życie tego domu dla siebie; nie dla nas - tylko dla siebie. Czyli musi na przykład iść na dyżur do kuchni, pozmywać talerze, posprzątać jadalnię, pozmywać pokój. Nie możemy w nieskończoność też pokazywać, że mogą sobie tak żyć bez stresu. Nawet gdyby z powodu wojny zostali w Polsce, to muszą jakoś w to życie wejść

- mówi ks. Piotr Barczyk, proboszcz parafii Błonie i dyrektor seminaryjnego gospodarstwa. Aby pomóc w wyżywieniu uchodźców, ksiądz kupił dwie krowy:

Dzięki temu mamy ok. 30-40 litrów dziennie mleka. Jak nie wypiją dzieci, to robimy ser. Krowy doi pani z Ukrainy. Większość jest zaangażowana. Wiadomo, że każdy może mieć zły dzień, może się dowiedział, że ktoś cierpi na Ukrainie bardziej, niż wczoraj i nie chce, ale myślę, że ogólnie można powiedzieć, że grupa jest bardzo dobra, a ja jestem szczęśliwy, że są tutaj. A to, że jestem księdzem i że to był dom rekolekcyjny to myślę, że to najpiękniejsze rekolekcje, jakie można światu pokazać, jakie do tej pory mogliśmy wygłosić słowami, teraz robimy to czynem.

Ks. Piotr Barczyk podkreśla, że Dom Rekolekcyjny tarnowskiego seminarium w Błoniu nie mógłby się stać schronieniem dla uchodźców, gdyby nie przychylność biskupa Andrzeja Jeża oraz władz seminarium duchownego. W tym roku klerycy pierwszego roku nie będą bowiem mieszkali przez pierwsze miesiące w Błoniu, jak to mieli w zwyczaju, ale od razu w Tarnowie. Wsparcie uchodźcom zapewnia także Caritas diecezji tarnowskiej oraz ludzie dobrej woli. Najbardziej potrzebne są środki do higieny oraz sprzątania i prania, a także żywność z długim terminem ważności.