Rodzina, przyjaciele, a także byli współpracownicy pożegnali dziś (14 czerwca) na cmentarzu w Woli Rzędzińskiej cenionego dyrygenta i chórmistrza - profesora Włodzimierza Siedlika.
Był bardzo wrażliwy na muzykę jeszcze bardziej wrażliwy na drugiego człowieka. Człowiek o wielkiej dobroci i serdeczności, zawsze z uśmiechem na twarzy. Bardzo dużo zrobił dla regionu, założył niejedną orkiestrę. Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych, ale przecież tak bardzo dziś brakuje nam autorytetów. Pan Włodzimierz był autorytetem przez duże A
- wspominali prof. Siedllika mieszkańcy Woli Rzędzińskiej, także jego sąsiedzi.
Zostawił dużo serca w zespole, miał wielki szacunek do pracowników, pamiętał o każdym z nas, dbał też o byłych pracowników - zapraszał na koncerty, jubileusze. Zostawił nam mnóstwo dowcipnych bon motów - "Rozkręcacie się jak lokomotywa za czasów Franciszka Józefa"
- mówili Agnieszka Wójtowicz, Agnieszka Dynek, Stanisław Rzepiela i Adam Radnicki, współpracownicy z Chóru Polskiego Radia w Krakowie.
Muzyk pochodził z Woli Rzędzińskiej, tu był organistą w parafii. Profesor był cenionym dyrygentem i nauczycielem akademickim (Uniwersytet Papieski Jana Pawła II w Krakowie, Akademia Muzyczna w Krakowie). Prowadził też, między innymi, Chór Polskiego Radia w Krakowie. Był również dyrektorem Chóru Polskiego Radia w Krakowie, Zespołu Szkół Muzycznych w Tarnowie oraz Centrum Paderewskiego.
Laureat wielu prestiżowych nagród, odznaczony m.in. Złotym Krzyżem Zasługi i Medalem "Zasłużony dla Kultury Polskiej". Przez lata kształcił i inspirował kolejne pokolenia chórzystów i muzyków. Zmarł 7 czerwca. Miał 61 lat.