Obie strony mówią o kompromisie, nie o wygranej. Związkowcy domagali się pensji wyższej o 1000 złotych, ale w trakcie rozmów udało się wynegocjować zaledwie 250 złotych brutto podwyżki dla każdego pracownika. To ma nastąpić od 1 lipca. Dodatkowo po 50 złotych mają otrzymać po Nowym Roku.
"Dla mnie to nie jest sukces, a duże ustępstwo z naszej strony, zważywszy na to, ile zarabiamy. Ponad 260 osób pracuje u nas za wynagrodzenie zasadnicze niższe niż najniższe wynagrodzenie, czyli od 1430 zł brutto" - mówi Radiu Kraków jedna z pracownic szpitala.
"My musimy teraz tak pracować, by zbilansować przychody i koszty. Wystawia się kwoty do negocjacji, a potem trzeba osiągnąć porozumienie i pracować dla pacjentów" - dodaje dyrektor Anna Czech.
Dyrekcja szpitala twierdzi, że podwyżki to absolutne maksimum, na które stać tarnowski szpital. Związkowcy przyznają, że brak ustępstw ws. podwyżek mógłby zakończyć się zwolnieniami, a tego chcieli za wszelką cenę uniknąć. Dodatkowo w szpitalu powstanie układ zbiorowy pracy, nad którym już od 1 czerwca mają wspólnie pracować związkowcy i szefostwo palcówki. Zawarcie porozumienia zamyka proces negocjacji i uspokaja atmosferę w szpitalu.
Przedstawiciele związków zawodowych i dyrekcja szpitala spotkali się łącznie cztery razy. Poza podwyżkami pracownicy domagali się między innymi powołania Rady Pracowniczej, wypłaty nadwykonań, czy indeksacji płac. Już wcześniej do porozumienia udało się im dojść w sprawie sześciu z siedmiu postulatów.
Ten jeden, który był kością niezgody, dotyczył oczywiście wzrostu wynagrodzeń. Dyrekcja najpierw nie przystała na propozycję pracowników aby wypłaty wzrosły o 1000 zł brutto. Władze szpitala były w stanie zgodzić się jedynie na 200 złotych. To jednak nie satysfakcjonowało pracowników. W poniedziałek porozumienie zostało jednak zawarte.
Przeczytaj: Ultimatum dla dyrekcji Szpitala Wojewódzkiego św. Łukasza w Tarnowie
(Agnieszka Wrońska/Marcin Golec/ko)