Takie pojazdy są trudne do jednoznacznego sklasyfikowania. Przypominają rowery, ale z napędem pozwalającym rozpędzić się do nawet kilkudziesięciu kilometrów na godzinę.
- Mają albo możliwość zdjęcia blokad prędkości, albo tych blokad już nie mają - mówi posłanka Daria Gosek-Popiołek.
Za wycofywanie jednośladów z rynku ma odpowiadać dyrektor Transportowego Dozoru Technicznego.
- Będzie miał odpowiednie instrumenty i finanse do tego, aby kontrolować rynek sprzedaży, rynek dystrybucji tych pojazdów - wyjaśnia wiceminister infrastruktury Stanisław Bukowiec.
Nowe przepisy mają wejść w życie przed przyszłorocznymi wakacjami. Równocześnie przygotowywane są przepisy rozszerzające kompetencje straży gminnych. Obok policjantów strażnicy mieliby sprawdzać te jednoślady, które już jeżdżą po polskich drogach. Do tego potrzebne jest jednak doposażenie służb w hamownie, czyli urządzenia, które umożliwiają pomiar prędkości elektrycznych rowerów i hulajnóg.
Problem w tym, że obecnie brakuje takich sprzętów na europejskim rynku, więc resort musi czekać.