Bilans dotychczasowych spotkań o punkty jest korzystny dla Słowenii (6-2). Jednak w ostatnim, przed trzema laty w ćwierćfinale Eurobasketu w Berlinie, biało-czerwoni sprawili ogromną sensację, pokonując 90:87 rywali, którzy bronili tytułu z 2017 roku, a w składzie mieli gwiazdę ligi NBA Lukę Doncica. Dało to reprezentacji Polski pierwszy od 51 lat awans do najlepszej czwórki drużyn na Starym Kontynencie.
Słowenia, siódma drużyna europejskiego rankingu, jest wyżej klasyfikowana od Polski (11.), ma w składzie szczuplejszego niż zwykle gwiazdora ligi NBA Doncica, ale właściwie na tym jednym nazwisku kończy się zestaw gwiazd. Z poprzednich mistrzostw pozostało czterech graczy. Zespół jest przebudowywany i odmłodzony. Po rezygnacji z występu naturalizowanego Amerykanina Mike'a Tobeya nie ma w drużynie silnych środkowych. W okresie przygotowawczym Słoweńcy wygrali tylko jedno spotkanie, przegrywając pięć, a atmosfera w kadrze nie jest najlepsza.
Polacy grają u siebie. Zabraknie Jeremy'ego Sochana i Igora Milicica juniora, ale siłą reprezentacji biało-czerwonych zawsze była zespołowość i precyzyjnie realizowany plan taktyczny. Przewag drużyna Milicica może poszukać w formacji podkoszowej i ofensywnych możliwościach nowego naturalizowanego Amerykanina Jordana Loyda, po którym oczekuje się, że zagra jeszcze lepiej niż A.J. Slaughter w Berlinie.
- Jak zatrzymać Słowenię? Jest plan A, B i C. Wiemy, że wszystko rozstrzygnie się w obronie, niezależnie od tego, jak będzie wyglądała gra w ataku. Naszą siłą jest to, że jesteśmy mocni jako całość – powiedział trener Milicic.
- Chcemy skupić się na egzekwowaniu elementów, które są naszą mocną stroną, a nie iść ze Słoweńcami na wymianę ciosów, grę „run and gun”. Kolejny aspekt to zastawianie, bo rywale mocno atakują zbiórkę. Do spotkania musimy podejść z dużą pewnością siebie, dobrą organizacją i napędzić się wsparciem kibiców - zaznaczył jego asystent Artur Gronek.
Mecz Polska - Słowenia (początek o 20.30) będzie trzecim tego dnia w Katowicach. Wcześniej na inaugurację rozgrywek grupy D w Spodku zagrają Izrael z Islandią (14.00), a następnie Belgia z Francją (17.00).