Kuba Niziński: Przez kilkanaście ostatnich dni mieliśmy wielkie emocje. Giro d'Italia a na nim kolarze z Małopolski – Rafał Majka i Przemysław Niemiec. To robiło wrażenie nie tylko w naszym regionie. Przypomniały mi się lata 80 jak oglądałem Wyścig Pokoju i emocjonowałem się kolarstwem. Teraz te emocje wróciły, nawet wśród osób, które nie interesują się kolarstwem. Miałeś po powrocie takie odczucie?

Rafał Majka: Wróciłem do domu dwa dni temu. Myślę, że media zrobiły swoje. Po tym co zrobiliśmy na Giro wróciły czasy dawnych polskich kolarzy.

Masz jakieś wspomnienia z Wyścigów Pokoju czy jesteś na to za młody?

- Ja jestem za młody. Z tego co mi opowiadał tata i trener to myślę, że zaczęło to wracać.

Ile wywiadów udzieliłeś po powrocie do Polski?

- Szczerze mówiąc niekiedy nie mogę telefonu odebrać. To jest męczące. Staram się jednak ze wszystkimi rozmawiać.

Wiem, że to jest męczące, ale musisz się przyzwyczaić, że to będzie część Twojej pracy.

- Myślę, że tak. Teraz staram się odpoczywać po Giro. Niedługo wracam za rower. Od jutra zaczynam jeździć po 2 godzinki.

To Giro było trochę dziwne. Dla Ciebie było także wyjątkowe. Byłeś liderem swojej grupy i musiałeś pokazać, że postawienie na Ciebie to był dobry ruch. Miałeś dreszczyk emocji?

- Ja sam nawet nie wiedziałem, że skończę w pierwszej dziesiątce. Byłem bardzo dobrze przygotowany. Spędzałem czasami nawet po 8 godzin dziennie na rowerze. Miałem cichą nadzieję, że wypadnę dobrze i się udało.

Z każdym dniem widziałeś, że Twoja sytuacja w grupie jest trochę mocniejsza. Jak na początku koledzy z innych grup zobaczyli, że jedziesz jako lider to traktowali Cię z przymrużeniem oka czy było pełne zawodowstwo?

- W gronie Pro-Tour wszyscy się traktują czujnie. Zawsze jest jakaś niespodzianka. Bardzo mocny był Przemek Niemiec. Pokazaliśmy na co nas stać. Dwóch Polaków w pierwszej dziesiątce. To dobry rezultat.

Wręcz nieprawdopodobny. Jak z tym śniegiem było?

- Ja trochę straciłem na ostatnim etapie. To mi odebrało młodzieżową koszulkę. Gdyby była lepsza pogoda to byłoby lepiej. Za rok będę walczył o tę koszulkę.

Jak teraz traktuje Cię peleton. Dużo starszych kolegów podchodziło i mówili, że możesz namieszać?

- Już w tamtym roku na Vuelta Espana jak pracowałem na Contadora to pokazałem na co mnie stać. Teraz to potwierdziłem. Szefostwo jest zadowolone. Ja także. Ten wynik da się jeszcze poprawić, ale trzeba czasu.

Wiesz co mówią specjaliści od kolarstwa? Mówią, że masz wielki talent i możesz być gwiazdą.

- No tak. Trzeba nad tym pracować jak najwięcej. Trzeba spędzić dużo czasu na rowerze. Wtedy będzie wszystko ok.

Jak jechaliście we dwójkę z Przemkiem to była wzajemna pomoc czy liczyła się grupa?

- Liczyła się grupa. W zawodowym kolarstwie to jest praca i każdy pracuje na swoją drużynę. Jednak gdy jedziemy w peletonie i jest wolne tempo to potrafimy nawet godzinę przegadać.

Był taki moment, że jak patrzyłeś na profil następnego etapu to myślałeś, że już nie wytrzymasz?

- Ja wstaje rano i myślę naprzód, o mecie. Myśli się o tym, że te dni przelecą. To jest wielki wysiłek dla organizmu. Warto odpocząć.

Żałujesz czegoś podczas tego Giro?

- Chciałem zwyciężyć w klasyfikacji młodzieżowej. Kolumbijczyk mi przeszkodził, ale za rok jeszcze mam szansę na białą koszulkę. Może nie na Giro, ale na innym wielkim Tourze. Będę o to walczył.

Wyścig już za Tobą. Trzeba myśleć naprzód. Słyszałem o Tour de Pologne. To już pewne?

- Moja drużyna pokazała mi nowy kalendarz. Miałem jechać w Szwajcarii, ale odwołali mi żebym odpoczął. Szykuję się na Austrię, Tour de Pologne, we Francji jeden klasyk i Vuelta.

Czyli jednak Tour de Pologne. To ważne dla sympatyków kolarstwa. Będą Cię mogli zobaczyć w Krakowie.

- Moja drużyna zobaczyła profil trasy i tak zdecydowała.

Chodzi o przygotowanie do Vuelty?

- Dokładnie tak. Na Tour de Pologne nie będę w 100% formie. Będę trenował. 80%-90% sił będzie.

Będziesz jechał jako lider?

- Nie wiem. Myślę, że po Giro szefostwo da mi wolną rękę. Albo będę liderem, albo dadzą mi szansę na jakimś etapie.

To będzie 10 lat od zwycięstwa Cezarego Zamany. Może w końcu czas na kolejnego Polaka?

- Teraz wyścig się zmienił. To jest wyścig World Tour, jadą najlepsi kolarze. O wynik będzie ciężko. Każdy chce wygrać, także Polacy. Może kiedyś uda mi się wygrać. Będę tego chciał.

Kiedy marzenia o Tour de France? To największe marzenie kolarskie?

- Myślę, że tak. Jest ciepło w lipcu i dużo ludzi. Nawet oddychać się nie da bo tyle osób jest na trasie.

To musi robić wrażenie. Od momentu jak w kolarstwie jest wielka walka z dopingiem to wracamy do romantyzmu tej dyscypliny. Walczy się, jest wysiłek i indywidualizm. Masz takie uczucie?

- Kolarstwo bardzo się zmieniło. Teraz widać, że nawet Polacy są w stanie się wybić jak nie ma dopingu. 90-95% kolarstwa jest czyste. Kontroli mamy bardzo dużo. Nawet o 6 rano potrafią przyjechać i kontrolować.

To bardzo fajne. Ja właśnie czytam książkę o latach 90 w kolarstwie i to jest porażające.

- Dokładnie. Lata 90 to inne kolarstwo. Teraz to się zmieniło i wyjdzie na dobre.