Dla Cracovii cel przed tym meczem był jeden - przerwać wreszcię passę meczów bez zwycięstwa i zainkasować trzy punkty po raz pierwszy od 14 października. To właśnie wtedy, wygrywając z Wisłą Płock, podopieczni Jacka Zielińskiego po raz ostatni mogły się cieszyć z ligowego zwycięstwa. Na stadion przy Kałuży w ostatniej tegorocznej kolejce przyjechał rozpędzony Kolejorz - Kolejorz, który, zdaniem trenera Cracovii, ma w tym sezonie walczyć o mistrzostwo Polski. Lech w Krakowie musiał sobie jednak radzić bez między innymi pauzującego za kartki Arajuuriego czy kontuzjowanych Nickiego Bille, Makuszewskiego, Trałki czy Wilusza. Swoje problemy miała też Cracovia - nadmiar żółtych kartoników wykluczył z udziału w tym spotkaniu Damiana Dąbrowskiego.
Pierwsza część tego meczu należała do Kolejorza. Cracovia umiarkowanie groźne sytuacje stwarzała sobie jedynie po stałych fragmentach gry, natomiast Lech atakował bardziej zdecydowanie. Majewski w sytuacji oko w oko z bramkarzem trafił w Sandomierskiego, natomiast przy mocnym strzale Gajosa bramkarz Pasów wykazał się świetną paradą. Na kilka chwil przed przerwą z urazem boisko opuścił Hubert Wołąkiewicz, którego zastąpił Robert Litauszki - wówczas wydawać się mogło, że Cracovia końcówkę pierwszej części będzie chciała przede wszystkim przetrwać. Wtedy nastąpił jednak przebłysk geniuszu Marcina Budzińskiego, zresztą nie pierwszy w jego karierze. Kapitalny strzał z ponad 30 metrów całkowicie zaskoczył Matusa Putnocky'ego, który tuż przed przerwą w niezwykłych okolicznościach zmuszony był wyciągać piłkę z siatki.
W drugiej połowie oba zespoły jakby zamieniły się rolami. To Cracovia grała mądrze i konsenkwentie, Lech natomiast momentami wyglądał jak zranione zwierzę nie będące w stanie odgryźć się napastnikowi. Sporo pozytywnego szumu do gry Pasów wniósł wprowadzony na boisko po przerwie Sebastian Steblecki, który kapitalnym prostopadłym zagraniem obsłużył między innymi Krzysztofa Piątka. Piątek wpadł w pole karne, minął Putnocky'ego, ale w kluczowym momencie stracił kontrolę - zarówno nad piłką, jak i nad własnymi nogami. Padł jak długi w polu karnym, ale sędzia Szymon Marciniak nie miał w tej sytuacji podstaw do podyktowania rzutu karnego. Niewykorzystana sytuacja szybko się na Pasach zemściła. W 77. minucie z rzutu wolnego dośrodkowywał Radosław Majewski, nieupilnowany w polu karnym pozostał Lasse Nielsen i wykorzystał to skrzętnie pokonując Sandomierskiego.
Cracovii nie udało się więc przełamać ligowego fatum. Pasy pozostają bez zwycięstwa od 14 października. Choć patrząc na tabelę i formę obu drużyn punkt zdobyty w starciu z Lechem Poznań można byłoby uznać za mały sukces - z przebiegu tego meczu Pasy mogą żałować, że prowadzenia nie udało się utrzymać do końcowego gwizdka.
Cracovia - Lech Poznań 1:1 (1:0)
Budziński 44' - Nielsen 77'
AD