Garbarnia jak feniks z popiołów
Nadspodziewanie dużo emocji przyniosło spotkanie w Woli Rzędzińskiej z udziałem Garbarni. Miejscowa Wolania to jedna z najsłabszych drużyn ligi, więc w starciu z liderem gospodarze pozornie nie mieli szans. Pozornie, bo - wbrew oczekiwaniom - w podtarnowskiej Woli Rzędzińskiej działo się naprawdę wiele. Początek niespodzianki nie zapowiadał. Już po dwudziestu minutach Garbarnia prowadziła 1:0 za sprawą trafienia Kamila Moskala. Goście z prowadzenia cieszyli się jednak zaledwie przez kilka chwil. Szybko, bo już w 23. minucie wyrównał Damian Lubera, a do szatni zawodnicy schodzili przy remisie. Druga połowa rozpoczęła się dla Garbarni doprawdy tragicznie. W 51. minucie w konsekwencji dwóch żółtych kartek boisko musiał opuścić Mariusz Stokłosa, a pięć minut później Kamil Wilk dał gospodarzom prowadzenie.
Na domiar złego, grająca już i tak w osłabieniu drużyna Brązowych po chwili straciła jeszcze jednego zawodnika. Tym razem drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę obejrzał Tomasz Ogar, a sytuacja podopiecznych Mirosława Hajdy stała się wręcz dramatyczna. Przez pół godziny Brązowi, nie dość, że grali w dziewięciu, przegrywali z Wolanią 1:2. I choć mało na to wskazywało, ostatnie pół godziny były prawdziwym popisem charakteru i ambicji w wykonaniu Brązowych. W 71. minucie Krzysztof Kalemba w swoim stylu - strzałem bezpośrednio z rzutu wolnego - doprowadził do remisu, ale przyjezdnych to nie zadowalało. Bohaterem końcowych minut został Michał Kitliński - 21-latek, który na boisku zameldował się dopiero w drugiej połowie. W 88. minucie Kitliński wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem rywali, a już w doliczonym czasie zamienił na bramkę dośrodkowanie Karola Kostrubały. Mecz w Woli Rzędzińskiej miał więc naprawdę niezwykły przebieg, a pokaz siły i determinacji Brązowych sprawił, że - przy pośrednim wsparciu Hutnika - przewaga Garbarni nad resztą stawki nie przestaje rosnąć.
Wolania Wola Rzędzińska - Garbarnia Kraków 2:4 (2:1)
Lubera 23’, Wilk 56’ - Moskal 20’, Kalemba 71’, Kitliński 88’ i 90+3’
Hutnik na właściwych torach
Coraz więcej wskazuje na to, że drużyna Hutnika Nowa Huta kryzys formy ma już za sobą. Po bardzo złym wejściu w piłkarską wiosnę, w sobotę drużyna Mateusza Stańca rozbiła w Woli Rzędzińskiej Wolanię, zaś w środę sprawiła przed własną publiką ogromną niespodziankę. Na Suche Stawy przyjechał wicelider, KSZO Ostrowiec Świętokrzyski, który był zdecydowanym faworytem w starciu z Hutnikami. Tak też przebiegało to spotkanie w pierwszej połowie. To goście z Ostrowca poczynali sobie na boisku zdecydowanie śmielej, raz po raz zagrażając bramce Doriana Frątczaka. Klarowne okazje mieli Stachurski, Gębalski czy Jamróz, ale młodzieżowy reprezentant Polski między słupkami Hutnika spisywał się bardzo dobrze, a w 38. minucie pomogło mu spojenie.
Przed zmianą stron jedyne zagrożenie pod bramką Stanisława Wierzgacza mógł sprawić Michał Nawrot, ale jego uderzenie było zbyt słabe. Po przerwie zaś to Hutnicy stali się stroną przeważającą, a w 51. minucie Nawrot zmarnował kolejną, tym razem już stuprocentową szansę. Za ten błąd Nawrot zrehabilitował się cztery minuty później, dorzucając precyzyjnie piłkę na głowę Michała Gui, który zamienił wrzutkę na bramkę. Ku euforii na trybunach Hutnik objął prowadzenie w starciu z KSZO i tego prowadzenia nie wypuścił do samego końca. Choć próbował Czajkowski, choć w polu karnym - zdaniem wszystkich oprócz sędziny - faulowany był Łukasz Jamróz, drużyna Mateusza Stańca utrzymała prowadzenie do samego końca i uciekła nareszcie ze strefy spadkowej.
Hutnik Nowa Huta - KSZO Ostrowiec Świętokrzyski 1:0 (0:0)
Guja 55’
Pasy ostatnimi bezpiecznymi
Porażką zakończyło się z kolei spotkanie rezerw Cracovii, których rywalem była rozpędzona drużyna Podhala Nowy Targ. O tym, że drużynę Piotra Góreckiego czeka trudne zadanie, mówiły chociażby liczby - Podhale wygrało dotychczas wszystkie sześć meczów w roku 2016, gromadząc na swoim koncie 21 puntów i doskakując na krok do czołówki. W Nowym Targu zaczęło się jednak od małego zaskoczenia. W ostatnich fragmentach pierwszej połowy, dokładnie w 42. minucie, w polu karnym - lub, jak twierdzą niektórzy, jeszcze przed nim - faulowany był Mariusz Panek, a do bramki z jedenastu metrów piłkę posłał Łukasz Zejdler. Gospodarze obudzili się jednak bardzo szybko. Już w 45. minucie Daniel Mikołajczyk skierował piłkę głową obok Damiana Drzewieckiego.
Drzewiecki skapitulował również niespełna 20 minut po zmianie stron. W 63. minucie uderzenie Jaworskiego z rzutu wolnego dobił Sebastian Świerzbiński sprawiając, że w Nowym Targu wszystko wróciło do normalności. W ostatnim kwadransie gospodarzy stać było jeszcze na ostateczny cios. W 77. minucie Jarosław Potoniec wykorzystał dośrodkowanie Waksmundzkiego ustalając wynik meczu na 3:1. Po porażce na Podhalu sytuacja Pasów w tabeli wygląda niebezpiecznie. Cracovia II plasuje się na ostatnim bezpiecznym miejscu, jednak ma tyle samo punktów co pierwsza ekipa strefy spadkowej.
Podhale Nowy Targ - Cracovia II 3:1 (1:1)
Zejdler 42’ karny - Mikołajczyk 45’, Świerzbiński 63’, Potoniec 77’
Wisła pod kreską
Pierwsza ekipa strefy spadkowej - czyli rezerwy Wisły. W związku z meczem pierwszej drużyny w Łęcznej, tym razem Maciej Musiał nie mógł liczyć na szczególnie duże wsparcie z pierwszej drużyny. W składzie rezerw znalazł się tylko Krystian Kujawa i Rafael Crivellaro, który zresztą w drugiej połowie efektownym uderzeniem bezpośrednio z rzutu wolnego zdołał się wpisać na listę strzelców. Gol Crivellaro nie był jednak pierwszym trafieniem w tym meczu. Sześć minut po przerwie wynik otworzył bowiem Damian Skiba, dając skazywanym na porażkę Czarnym nadzieje na punkty.
Ozdobą meczu w Zabierzowie był wspomniany już gol Brazylijczyka w barwach Wisły, ale był to pierwszy i ostatni cios zadany w tym meczu przez gospodarzy. Gości z Połańca stać było z kolei na jeszcze jedno uderzenie. W 81. minucie piłkę do bramki posłał Maciej Witek, wychowanek Czarnych, dla którego był to pierwszy gol w tym sezonie ligowym. Pierwszy, ale jakże cenny - to trafienie zagwarantowało bowiem gościom komplet punktów przywieziony z trudnego terenu i awans o dwie lokaty. Aktualnie Czarni plasują się zaraz za plecami Wisły, która z kolei po środowej porażce wylądowała w strefie spadkowej.
Wisła II Kraków - Czarni Połaniec 1:2 (0:0)
Crivellaro 70’ - Skiba 51’, Witek 81’
Adam Delimat