Sieradzki już w eliminacjach był szybki, mocno zbliżył się do swojego rekordu Polski i pewnie awansował do półfinału. W nim jednak popłynął znakomicie i bardzo szybko, a czas 1:45.00 zaskoczył nawet jego!
– Forma dojechała, bardzo się cieszę. Szczerze mówiąc nie spodziewałem się aż tak świetnego wyniku. Naprawdę sekunda i dwie setne szybciej niż rekord Polski to naprawdę niesamowite. Po raz pierwszy w historii Polski minuta czterdzieści pięć. Ja się naprawdę bardzo cieszę i nie mogę się doczekać wtorku – mówił Sieradzki.
Okazuje się, że jeszcze chwilę przed startem występ Sieradzkiego był mocno zagrożony. – Nie zapowiadało się w ogóle, że ja popłynę tą dwusetkę. Wczoraj dopadły mnie problemy żołądkowe i do późnych godzin wieczornych zastanawialiśmy się z trenerem, czy się nie wycofać. Postanowiliśmy, że zobaczymy rano. Rano było ok, ale kłopoty się nie skończyły, bo dwie minuty przed wyjściem z call roomu pękły mi okularki. Usłyszałem, że jeśli nie zdążę w dwie minuty to nie wystartuję. Ale znów się udało – powiedział.
Pływak AZS AWF Katowice o medal powalczy we wtorek. Start rywalizacji zaplanowano na godz. 13.02 czasu polskiego. – Zobaczymy, czy w ogóle można jeszcze coś z tego urwać. Ja naprawdę jestem bardzo zadowolony i jeśli mogę coś jeszcze zrobić to postaram się jeszcze coś z tego urwać – dodał Sieradzki. Występ biało-czerwonych w Singapurze wspierają sponsor główny Polskiego Związku Pływackiego – PGE Polska Grupa Energetyczna, Ministerstwo Sportu i Turystyki oraz 4F.
Pozostała polska dwójka z wieczornej sesji nie przebiła się do finałów, choć, przynajmniej w przypadku Ksawerego Masiuka na 100 metrów stylem grzbietowym, było to bardzo bliskie. Polak bardzo sprawnie przeszedł przez eliminacje, płynąc w czasie 52.82 sek., który był tylko o dwadzieścia siedem setnych gorszych od jego własnego rekordu Polski. Można było zakładać, że w półfinale pływak AZS UW Warszawa zaatakuje rekord Polski.
I, choć ostatecznie się nie udało, to tak właśnie było. Masiuk, zwłaszcza na drugiej pięćdziesiątce, płynął bardzo szybko i przesuwał się w górę. Przez chwilę był nawet na trzeciej pozycji, co dałoby mu awans do finału, ale ostatecznie w swoim półfinale dopłynął czwarty z czasem o piętnaście setnych sekundy lepszym niż w porannych eliminacjach. Rekordu Polski więc nie było, ale niestety awansu do finału również, bo czas Polaka był dziewiątym. Masiukowi do finału zabrakło dziesięciu setnych sekundy.
– Czas, który teraz dawał finał, to był medal dwa lata temu na mistrzostwach świata w Fukuoce, więc reszta stawki bardzo szybko pływa, a mój czas też był sądzę dobry. 52.60 to jest trzeci czas w moim życiu. Dużo tej nauki jest, a jak tak dalej pójdzie, to ja za pięć lat się w jakiegoś Arystotelesa zamienię. Ale co? Mam jeszcze starty i tyle, trzeba się skupić na tym. Na pewno jest pięćdziesiątka, ale dziś nie będę rzucać, że będę płynąć 200 grzbietem czy motylem. Zobaczymy, co trenerzy wymyślą i jaki jest plan na to – mówił Masiuk.
Kilka minut po Ksawerym o awans do finału rywalizowała Dominika Sztandera na 100 metrów stylem klasycznym. Polka również bardzo dobrze popłynęła w porannych eliminacjach, drugi raz w życiu schodząc na tym dystansie poniżej minuty i siedmiu sekund. Do połowy dystansu w półfinale można było liczyć, że powalczy o finał, ale po nawrocie wyraźnie osłabła i uzyskała piętnasty czas półfinałów – 1:07.34. Niestety, do półfinału rywalizacji na 100 metrów stylem grzbietowym nie udało się dostać Adeli Piskorskiej. Pływaczka AZS UMCS Lublin, dokładnie tak samo jak na igrzyskach olimpijskich w Paryżu, uzyskała siedemnasty czas i mogła pełnić jedynie rolę rezerwowej.
W trakcie porannej sesji we wtorek zobaczymy czwórkę Polaków – Wiktorę Guść (200 metrów stylem dowolnym), Jana Kałusowskiego (50 metrów stylem klasyczym) oraz braci Michała i Krzysztofa Chmielewskich (200 metrów stylem motylkowym). Bez wątpienia jednak wydarzeniem dnia będzie wieczorny finał 200 metrów stylem dowolnym z udziałem Kamila Sieradzkiego.
Mistrzostwa świata w Singapurze potrwają do niedzieli, 3 sierpnia.