Kraków

Blisko 20 milionów złotych ma kosztować reforma edukacji w Krakowie. Pieniądze zostaną przeznaczone m.in. na przekształcenie gimnazjów w podstawówki, remonty szkół i odprawy dla nauczycieli. Założenie jest takie, by stworzyć sieć mniejszych szkół samorządowych, do których dzieci będą miały blisko, i w których nie będzie ciasno.

"Kraków przygotował plan zmian jako jedno z pierwszych miast w Polsce. Opracowaliśmy pewną propozycję do dyskusji. To nie jest decyzja jednej osoby. Sieć szkół ma być tak stworzona, żeby wszyscy krakowianie byli z niej zadowoleni" - podkreśla w rozmowie z Radiem Kraków małopolska kurator oświaty, Barbara Nowak.

O przyszłość szkoły pytają między innymi rodzice uczniów z krakowskiej Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej I stopnia przy ulicy Basztowej. Reforma edukacji w przypadku takich szkół zakłada, że dzieci będą uczyć się w systemie 6 + 6. To oznacza, że po szóstej klasie, będą kontynuować naukę w 6-letniej szkole branżowej. Problem jednak w tym, że ten, kto nie będzie chciał się już kształcić muzycznie, trafi na dwa lata do szkoły samorządowej.

"Nikt w tym wszystkim nie myśli o tym, jak takie zmiany odczują nasze dzieci" - złoszczą się rodzice. "Dzieci, które nie pójdą dalej kształcić się w kierunku muzycznym, nie mogą pozostać w swoich środowiskach. Musiałaby być gdzieś przenoszone. Nie myśli się tu o naszych dzieciach - jaką cenę zapłacą za te zmiany" - mówi Iwona Gieroń-Prucnal, matka szóstoklasistki.

Ogólnokształcących szkół muzycznych, podobnych jak ta, przy Basztowej, jest w Polsce ponad 30. Problem w tym, że pieczę nad nimi sprawuje Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a reformę przygotowuje resort edukacji narodowej. Rodzice, którzy pytają o przyszłość swoich dzieci, są odsyłani z kwitkiem, bo resorty przerzucają się odpowiedzialnością w tej sprawie.

"Nowa siatka krakowskich szkół po reformie będzie przemyślana, choć na zmiany jest mało czasu" – przyznają urzędnicy. W mieście trwają konsultacje z dyrektorami, rodzicami, radnymi, radami dzielnic i organizacjami pozarządowymi. Członkowie specjalnie powołanego zespołu dyskutują o problemach każdej z 18 krakowskich dzielnic. Rodzice obecni na spotkaniach podchodzą jednak bardzo sceptycznie do zmian. "Jesteśmy rozczarowani postawą Urzędu Miasta. Na pewno wszyscy na tym stracimy: i nasze dzieci, i miasto, i kraj. To nie ulega wątpliwości" - mówią rodzice. 

Rodzice skupieni wokół Forum Rad Rodziców zwrócili się do prezydenta Krakowa i miejskich radnych z apelem o podjęcie uchwały sprzeciwiającej się reformie edukacji. Liczą, że ta sprawa będzie omawiana na najbliższej sesji rady miasta, czyli w środę, 7 grudnia.

Według władz Krakowa, likwidacja gimnazjów będzie wiązała się z utratą 350 etatów nauczycielskich w mieście, szkoły podstawowe będą jednak potrzebowały 600 nowych etatów, więc nie ma mowy o masowych zwolnieniach.

 

Przeczytaj: Jerzy Lackowski: "Wracamy do klasycznej szkoły przekazu"

 

Tarnów

W tarnowskich czterech samodzielnych gimnazjach pracuje przy tablicach ponad 180 nauczycieli. Wszyscy obawiają się, że w wyniku zmian w systemie edukacji proponowanych przez rząd - mogą stracić pracę. Tarnowscy samorządowcy, na których barkach spoczywać będzie realizacja zapisów reformy przyznają, że na ten moment nie mogą zagwarantować żadnych konkretnych rozwiązań.

"Najbardziej optymalnym rozwiązaniem, które być może da gwarancję pracy nauczycielom, jest włączenie samodzielnych gimnazjów w struktury szkół podstawowych. Wtedy niejako z automatu nauczyciele szkół gimnazjalnych staną się nauczycielami szkół podstawowych" - mówi Radiu Kraków Bogumiła Porębska z tarnowskiego magistratu. 

W Tarnowie najgłośniej przeciw zmianom protestują nauczyciele gimnazjum numer 2. "Mamy pomysł na ich zagospodarowanie, ale w tym momencie trudno o jakiekolwiek 100% zapewnienia" - dodaje Porębska.

W Tarnowie w 11 gimnazjach uczy się niemal 4 tysiące dzieci. Cztery gimnazja samodzielne po wprowadzeniu zapisów reformy oświaty będą prawdopodobnie świecić pustkami.

Do czasu przedstawiania przez MEN szczegółowych wymagań programowych tarnowski magistrat nie chce mówić o skali ewentualnych zwolnień w szeregach tutejszych nauczycieli.   

 

Nowy Sącz

Nowy Sącz tworzy właśnie nową mapę oświatową. Żadne decyzje jeszcze nie zapadły, trwają społeczne konsultacje nowych planów. Józef Klimek, dyrektor Wydziału Edukacji sądeckiego magistratu uspokaja: "Miasto Nowy Sącz od wielu lat nie likwidowało żadnej szkoły i nie przewidujemy takich działań teraz. Jedyną placówką, która zostanie zamknięta to liceum, ale dla słuchaczy dorosłych. W mieście działa jeszcze jedna taka placówka. Nie mamy aż tylu chętnych słuchaczy, by potrzebne były dwa takie miejsca" - podkreśla Józef Klimek. 

W myśl tworzonego planu wszystkie szkoły podstawowe w Nowym Sączu miałyby zostać przekształcone w ośmioletnie podstawówki. Z kolei gimnazja funkcjonujące przy zespołach szkół, zostaną włączone w ich struktury. Wyjątkiem jest Gimnazjum nr 5, które będzie według planów pierwszym w powiecie Liceum Sportowym. "Cieszę się, że powstała taka alternatywa. To nadzieja, że przynajmniej większość miejsc pracy zostanie" - mówi dyrektor placówki Lucyna Zygmunt. 


Pod koniec ubiegłego tygodnia prace zakończyła podkomisja sejmowa, która rozpatrywała rządowe projekty ustaw wprowadzających zmiany w edukacji. Podkomisja nie zgodziła się ani na pozostawienie obecnie istniejących szkół, ani na przesuniecie wejścia w życie reformy. Zmiany zaczną obowiązywać od września przyszłego roku. 

Nową sieć szkół miasta powinny przedstawić Kuratorowi Oświaty do połowy lutego. Radni mają czas na podjęcie uchwały o zmianach do końca marca. 

 

 

 

(Dominika Panek, Marta Tyka, Marcin Golec/ew)