Palenie od góry propagują tarnowscy aktywiści antysmogowi podczas spotkań osiedlowych. Podczas spotkań na osiedlu Piaskówka czy Krzyż przekonywali, że dzięki zasypaniu węglem kotła i ułożeniu podpałki na górze "lotne części paliwa przechodzą przez palący się żar i się spalają. Ta energia ogrzeje nasz dom, będziemy mieli więcej pieniędzy i drugi plus, nie zatruwamy środowiska" - przekonywał Krzysztof Woźniak z Grupy Zdrowego Oddychania.

Propagatorzy tej metody podkreślają, że dzięki niej z komina wydobywa się dużo mniejszy dym. Sceptycznie do takiej tezy podchodzi dr inż. Jakub Bartyzel z AGH. Przypomina, smog to także substancje gazowe. "Co więcej z tych substancji gazowych tworzą się tzw. pyły wtórne, czyli one dopiero w atmosferze zamieniają się w substancje stałe i z nich dopiero mogą się tworzyć pyły" - tłumaczy Bartyzel.

Skuteczność metody badali specjaliści z Instytutu Chemicznej Przeróbki Węgla w Zabrzu. Z częściowych wyników badań wynika, że właściwie palenie węgla od góry może zmniejszać emisję czadu i pyłów. Jednak znacznie może wzrosnąć poziom rakotwórczego Benzo(alfa)Pirenu.

Dr inż. Katarzyna Matuszek z Instytutu podkreśla, że wstępne wyniki zmian techniki spalania z tradycyjnej na spalanie od góry wskazują, że w niektórych urządzeniach emisja CO (czadu) zmniejsza się o około 10 procent, pyłu średnio o połowę. Natomiast jeśli chodzi o rakotwórczy Benzo(alfa)Piren - czasem jest go mniej, a czasem przybywa. Zależy to od zastosowanego paliwa i konstrukcji kotła. 

"Możemy zmniejszyć emisję niektórych zanieczyszczeń, jednak nadal jesteśmy daleko nawet od kryteriów najniższej, trzeciej klasy normy, a dopiero ona gwarantuje nam to, że będziemy oddychać w miarę czystym powietrzem" – podkreśla inż. Matuszek w rozmowie z Radiem Kraków. Dodaje jednak, że „jeśli można palić od góry i producent zaleca, są lepsze wyniki, palmy od góry. Zróbmy jednak tak, żeby ta warstwa żaru była odpowiednio „gruba”, żeby powietrze było równomiernie doprowadzane do paliwa i żeby, patrząc od góry, żar zalegał na całej powierzchni paliwa tak, aby wymusić przejście produktów odgazowania „świeżego” paliwa przez warstwę żaru, gdzie panuje wysoka temperatura".

Sceptycznie do metody palenia od góry podchodzi Krakowski Alarm Smogowy. Anna Dworakowska zastrzega, że nie we wszystkich piecach można palić od góry. "Nigdy przy tej metodzie nie osiągniemy takiej emisji, jaką da nam zamiana węgla na gaz, a nawet z węgla na węgiel, na nowoczesny kocioł 5. klasy".

Zwolennicy i przeciwnicy palenia od góry zgodnie apelują, żeby przed rozpoczęciem stosowania tej metody przeczytać instrukcję pieca i skonsultować się kominiarzem. Także dla sprawdzenia kotła i całej instalacji. Niewłaściwie stosowanie może się skończyć nawet wybuchem pieca.

Katarzyna Maciejczyk, Bartek Maziarz/wm