W środę weszły w życie dwa rozporządzenia MRPiPS dotyczące uprawnień dla kobiet po poronieniu i martwym urodzeniu. Do tej pory kobiety po stracie ciąży nie mogły skorzystać ani z prawa do skróconego urlopu, ani zasiłku pogrzebowego, jeśli w dokumentacji medycznej nie była określona płeć. Wymóg ten zgodnie z nowymi przepisami przestanie obowiązywać.
Ustalenie prawa do zasiłku macierzyńskiego za okres urlopu macierzyńskiego lub zasiłku pogrzebowego będzie teraz możliwe na podstawie zaświadczenia o martwym urodzeniu – jeśli nie zostanie sporządzony akt urodzenia dziecka z adnotacją o martwym urodzeniu. W przypadku zasiłku pogrzebowego będzie to możliwe również na podstawie karty zgonu.
W przesłanej PAP informacji Zakład Ubezpieczeń Społecznych poinformował, że jeżeli dziecko urodzi się martwe, ubezpieczonej matce przysługuje zasiłek macierzyński za okres urlopu macierzyńskiego w wymiarze 8 tygodni po porodzie. Zasiłek ten – jak przekazał – przyznawany jest na takich samych zasadach zarówno ubezpieczonej będącej pracownicą, jak i ubezpieczonej, która podlega ubezpieczeniu chorobowemu z innego tytułu, np. prowadzi pozarolniczą działalność gospodarczą.
ZUS wskazał, że zaświadczenie o martwym urodzeniu powinno zostać wystawione na podstawie dokumentacji medycznej przez: lekarza, który ma tytuł specjalisty w dziedzinie położnictwa i ginekologii, lekarza w trakcie odbywania specjalizacji w dziedzinie położnictwa i ginekologii lub położną.
„Dokument ten będzie stanowić podstawę do wypłacenia zasiłku macierzyńskiego lub pogrzebowego w przypadku, gdy nie zostanie sporządzony akt urodzenia dziecka z adnotacją o martwym urodzeniu” – podkreślił Zakład.
Z kolei prawo do zasiłku pogrzebowego – w sytuacji, gdy dziecko urodzi się martwe, ale nie zostanie sporządzony akt urodzenia dziecka z adnotacją, że dziecko urodziło się martwe – będzie mogło zostać ustalone na podstawie karty zgonu lub zaświadczenia lekarza bądź położnej.
Szefowa MRPiPS Agnieszka Dziemianowicz-Bąk podczas wtorkowej konferencji na ten temat podkreśliła, że zmiany mogą „zmienić los około 30 tys. kobiet rocznie”.