Jeśli wybiorą się państwo na wiosenny spacer po sądeckich lasach, może się okazać, że śpiew ptaków zagłuszy dźwięk motoru. "Tego jest bardzo dużo. To quady, crossy, samochody terenowe. Jeżdżą wszędzie" - mówi Dariusz Greszel, komendant posterunku straży leśnej w Nadleśnictwie Nawojowa.
Nielegalne rajdy w lasach to plaga. Daje się we znaki tym, którzy w lesie szukają spokoju. "Ja chodzę, a oni jeżdżą, to karygodne, głupota. Jest głośno, śmierdzi spalinami" - mówią spacerowicze. Jest to uciążliwe, szczególnie kiedy przez las przejeżdża np. kilkanaście crossów.
Hałas przeszkadza ludziom i płoszy zwierzęta, ale amatorzy nielegalnej jazdy po lesie mają też na sumieniu niszczenie runa leśnego, a także dróg i szlaków pieszych. "Wystarczy zobaczyć, jak wygląda szlak turystyczny z Nowego Sącza do Jaworzyny Krynickiej: dziury, koleiny" - słyszymy.
Dowody na nielegalne wjazdy do lasu są gromadzone za pomocą fotopułapek i kamer. Jedna z nich zarejestrowała kierowcę, z którym udało się porozmawiać reporterce Radia Kraków. Tłumaczenia w takich sytuacjach bywają mętne. "No nie wiem, czy to nielegalne, czy to teren prywatny, czy nie... Ciężko mi to stwierdzić" - powiedział.
Nie zawsze da się jednak ustalić tożsamość kierowców, którzy jeżdżą w kaskach i często bez tablic rejestracyjnych. Wojciech Kurzeja, nadleśniczy Nadleśnictwa Nawojowa przyznaje, że co roku skala problemu się powiększa. W zeszłym roku było 61 przypadków, w których udało się ustalić kierowców, a zarejestrowanych przypadków, w których osoby były zamaskowane i bez tablic było o wiele więcej.
Kierowcy mogą być ukarani mandatami od 500 do 1 tys. złotych. Nie dla wszystkich jest to jednak dotkliwa nauczka. Czasami sprzęt jest wart kilkanaście tysięcy, więc wysokość mandatu nie przeraża.
Problemowi mógłby chociaż częściowo zaradzić specjalny tor offroadowy. Jednak dla niektórych kierowców najbardziej ekscytujące jest to, że działają nielegalnie.