Do tej pory właściciele kwater byli zmuszeni wypełniać i osobiście dostarczać do urzędu papierowe kwitariusze. W wysokim sezonie turystycznym było to dla hotelarzy nie lada wyzwaniem – mówi burmistrz Zakopanego Łukasz Filipowicz.
To są kwitariusze rodem z PRL-u, samokopiujące ścisłego zarachowania. Rzadko się to spotyka w dzisiejszym świecie. Zakopane jest w tyle, bo sąsiednie gminy nasze, chociażby Kościelisko, już dawno opłatę w tej formie pobierają
Filipowicz podkreśla, że zwłoka była podyktowana dyskusją nad legalnością pobierania opłaty miejscowej. Miastu zarzucano, między innymi, niejasny sposób jej pobierania, ale też kwestie związane z zanieczyszczeniem powietrza. Teraz, zdaniem burmistrza, po stanowisku chociażby Regionalnej Izby Obrachunkowej, opłata pobierana jest legalnie.