"To spowodowało, że z każdym rokiem do szpitali trafia coraz mniej osób z ciężkimi urazami głowy" - przyznaje dr Marian Papież z zakopiańskiego szpitala. "Urazów ciężkich głwy jest coraz mniej. Kiedyś dzieci jeździły w kaskach. Teraz zdziwienie budzi dorosły bez kasku. Widać ewolucję. To bardzo dobrze" - podkreśla Papież.

Codziennie do zakopiańskiego i nowotarskiego szpitala trafia około stu poszkodowanych narciarzy i snowboardzistów. Część z nich ma na tyle poważne urazy kończyn czy stawów, że wymaga zabiegów operacyjnych a potem rehabilitacji. Winna jest brawura. Wielu narciarzy mając niewielkie umiejętności, szarżuje na nartach i potem na skutek upadku czy zderzenia odnosi bardzo poważne obrażenia. Od początku ferii zimowych zdarzył się też jeden śmiertelny wypadek na stoku.

 

 

 

(Przemysław Bolechowski/ko)