Urzędnicy nie mają narzędzi prawnych, by taką wycinkę zatrzymać.
- Prawo jest na tyle dziurawe, że nie można wejść na działkę i kogoś z drzewa ściągnąć z piłą. Jak ktoś wycina, to wycina. Konsekwencje można wyciągać później, ale drzew już nie ma - tłumaczy burmistrz Zakopanego, Łukasz Filipowicz.
Sprawę bada również prokuratura i policja, która interweniowała na miejscu kilkukrotnie, jednak bezskutecznie.
- Interwencje policjantów były rejestrowane. Osoby wykonujące prace na zlecenie właściciela zostały wylegitymowane. Policjanci poinformowali te osoby o konsekwencjach prowadzonych prac bez zezwolenia Urzędu Miasta - mówi rzecznik tatrzańskiej policji Roman Wieczorek.
Mundurowi prowadzą postępowanie, ale w sprawie... potrącenia wiceburmistrza Zakopanego. Interweniując na miejscu, został zahaczony lusterkiem samochodu przez przedstawiciela dewelopera.