Mężczyzna był poszukiwany od piątku przez setki policjantów. Skutecznie udawało mu się wymykać mundurowym.
- Nasza taktyka spowodowała, że nie miał już gdzie się schować. Zorganizowaliśmy działania w pierścieniu, który stale zacieśnialiśmy, idąc stale do przodu. Każde takie działanie powoduje, że poszukiwana osoba musi szukać dla siebie miejsca. Najprawdopodobniej tego miejsca już nie było. Nasze działania przyniosły taki efekt – podkreślał na konferencji prasowej insp. Artur Bednarek, komendant wojewódzki policji w Krakowie.
Policja nadal nie wyklucza, że mężczyźnie ktoś pomagał. Będzie to weryfikowane na dalszym etapie śledztwa.
- Osoba, która się ukrywała w tak trudnym i rozległym terenie, mogła liczyć na pomoc innych osób. To znacząco utrudniało działania. Policja wykorzystała jednak najlepszy dostępny sprzęt, zarówno własny, jak i udostępniony przez inne służby – podkreślił.
Wszystko wskazuje też na to, że działania w terenie będą nadal prowadzone mundurowych, którzy chcą ustalić, gdzie mężczyzna mógł się ukrywać i czy nie posiadał większej ilości broni.
Wciąż nie są znane motywacje mężczyzny. W tej chwili można tylko przypuszczać, że była to zemsta za składanie zeznań obciążających go w sprawie o znęcanie się nad rodziną.
Policja przypuszcza, że popełnił samobójstwo, ale ostateczną odpowiedź da sekcja zwłok. Przy ciele mężczyzny ujawniono broń.
- Poczekałbym jeszcze ze stwierdzeniem, że Tadeusz Duda popełnił samobójstwo. To są co najmniej trzy możliwe scenariusze, policja musi zbadać wszystkie - komentował dla Radia Kraków Andrzej Mroczek, były policjant i ekspert do spraw kryminologii.
Do wczesnych godzin porannych trwały czynności w miejscu znalezienia zwłok. Najprawdopodobniej zostały one już zabrane do badań sekcyjnych.