Rząd wzorując się na systemie austriackim chce jednak, aby rolnicy legalnie mogli produkować 100 litrów wysokoprocentowego trunku, a 300 litrów gorzelnie gospodarcze. - To dobre rozwiązanie, bo ochroni dziedzictwo naszych ojców – uważa Krzysztof Maurer, prezes Stowarzyszenia Łącka Droga Owocowa.
Ubolewam nad tym, że to, co wypracowali nasi pradziadowie, jest marnowane teraz przez szarą strefę, oszustów, którzy na potegę podrabiają słynną łącką śliwowicę. Jesli będą ją produkowac tylko gospodarze i zakłady z gminy Łącko, to będzie to tylko z korzyścią dla całej gminy i konumenta. Jak zapłacą 50% akcyzy, to zysk dla budżetu państwa też będzie.
To dla naszego regionu spora szansa – uważa też wójt Łącka Jan Dziedzina.
To leży w interesie Łącka, żeby nad śliwowicą udało się zapanować. Kiedy na etykiecie na butelce pojawi się nazwisko i adres tego, który ją wyprodukował, to efekt będzie taki, że kupujący wie od kogo kupił a to będzie gwarantować jakość produktu.
Łącka śliwowica została w 1989 roku uznana za niematerialne dobro kultury narodowej. Natomiast w 2005 roku umieszczono ją na Liście Produktów Tradycyjnych.
Tymczasem jeśli nie poprawi się pogoda straty w sadach będą jeszcze większe – martwią się sądeccy sadownicy. Przymrozki sprzed kilku dni spowodowały, że z drzewek owocowych w niektórych sadach opadło nawet 90 procent kwiatów. - Kolejne straty powodują również choroby.
O sposobach walki z chorobami sadownicy dyskutowali w Łącku, gdzie trwa Święto Kwitnących Jabłoni. Impreza połączona z koncertami, zawodami sportowymi i degustacją potrwa regionalnych potrwa do niedzieli.
Bartosz Niemiec/bp