Płyta ma być promocją krakowskich filharmoników, ale też ich patrona, którego muzyka zdecydowanie częściej niż dotychczas powinna brzmieć na polskich estradach koncertowych. Na pierwszą / mam nadzieję, że to początek cyklu / wybrano dwa utwory z wczesnego okresu twórczości kompozytora. Nieznany Karłowicz ? - można zapytać. Nie, rzadziej wykonywany Szymanowski. Nie oznacza to oczywiście, że inspiracją dla Szymanowskiego była muzyka Karłowicza. Rozwiązaniem zagadki podobieństwa i brzmień i emocji jest raczej wspólna inspiracja kompozytorów twórczością Richarda Straussa. Zarówno Uwertura , jak i II Symfonia były później przeinstrumentowane przez Grzegorza Fitelberga, który przecież dokończył ze szkiców ostatni poemat Karłowicza, dyrygował też jego wszystkimi utworami.

Słuchając tej płyty nie sposób nie zadać sobie pytania, jak bardzo ewoluowała później muzyka Karola Szymanowskiego i jaka byłaby twórczość Karłowicza, gdyby jego życia nie przerwała w dramatyczny sposób zimowa wyprawa w Tatry. Gdy Szymanowski pisał II Symfonię, Karłowicz już nie żył - czy w następnych latach, podobnie jak Szymanowski, zwróciłby się w kierunku impresjonizmu? Czy później wykorzystałby także muzykę góralską, bo przecież w zadziwiający sposób w ich życiorysach pojawiają się te same kierunki podróży i ukochane Zakopane...

To znakomicie, że orkiestra Krakowskiej Filharmonii nagrała właśnie te utwory z mniej znanego okresu twórczości swojego patrona i że nagrała je tak dobrze. Przemyślana w każdym takcie koncepcja wykonawcza Pawła Przytockiego, świetne brzmienie i smyczków i instrumentów dętych - naprawdę warto tę płytę polecić i słuchać jej nie tylko w długie, zimowe wieczory.

W jednym z wywiadów Karol Szymanowski powiedział : " W sztuce najważniejsze jest coś, leżące poza samą sztuką. Jakiś pierwiastek transcendentalny. W muzyce nawet ludzie niemuzykalni czują powiew z innego świata."

beata penderecka