Między innymi o szansach „Lady Bird” Grety Gerwig w walce o Oscary rozmawiamy w audycji "Kinowyprawy" o godz. 18.30. Gościem Uli Wolak będzie filmoznawca UJ – Kamil Kalbarczyk
Urszula Wolak poleca: „Lady Bird”
Reżyseria: Greta Gerwig
Produkcja: USA
„Lady Bird” Grety Gerwig może się okazać czarnym koniem tegorocznych Oscarów, gdyż ma nikłe szanse na zdobycie pozłacanej statuetki w kategorii „najlepszy film”, stojąc obok wysławianych pod niebiosa przez krytyków i nagradzanych: „Trzech billboardów” czy „Dunkierki”. Dzieło amerykańskiej reżyserki, scenarzystki i aktorki nie trafiło do tej prestiżowej grupy przez przypadek. Zamiast epatować tanimi emocjami, Gerwig w sposób niezwykle skromny i kameralny opowiada o trudnej więzi, jaka łączy tytułową, dojrzewającą bohaterkę z jej matką. Reżyserka demaskuje przy okazji mit o amerykańskim śnie, wciąż trwały w kulturze Stanów Zjednoczonych, rzeźbiący charakter Amerykanów, wpływający na kształt – być może czasem zbyt wygórowanych – aspiracji.
Ich zakładniczką jest tytułowa bohaterka (nominowana do Oscara Saoirse Ronan), której największym marzeniem jest wyrwanie się z prowincji i podbicie Nowego Jorku. Wszystko na to wskazuje, że Lady Bird ma do tego predyspozycje: niezależna, świadoma siebie, mająca swoje zdanie, wyróżniająca się na tle innych rówieśników. Czy to jednak nie tylko pozory? Ukazane w filmie złożone relacje dziewczyny z rodziną obnażają jej kompleksy i niskie poczucie własnej wartości „podlewane” przez wiecznie krytykującą ją matkę. Czy potrzeba opuszczenia prowincji przez Lady Bird nie jest przypadkiem próbą ucieczki z domu, w którym bohaterka nie potrafi odnaleźć siebie? – zastanawia się Greta Gerwig.
Reżyserka dokonała rzeczy niezwykłej. Nie tylko trafiła do pełnego blichtru Hollywoodu ze w swoim skromnym, małym filmem, ale pokazała również najwyższy kunszt reżyserski (za co zasłużenie zgarnęła nominację w kategorii „najlepsza reżyseria”). W sposób niezwykle wiarygodny przedstawiła bowiem bezwarunkową miłość córki do matki (nieświadomych negatywnych konsekwencji źle pojętej więzi), której werbalne ciosy bolą czasem mocniej i ranią dotkliwiej niż przejaw fizycznej przemocy.
(Urszula Wolak)