„Cztery słońca” (Reż. Bohdan Sláma, prod. Czechy 2012)
Nie oscarowych faworytów chcę Państwu jednak rekomendować – oni wydają się już wystarczająco wypromowani – a film skromny, cichy i przy tym interesujący oraz życiowo mądry. Taki jest bowiem nowy obraz Bohdana Slámy, zatytułowany „Cztery słońca”. Mieliśmy okazję oglądać na ekranach naszych kin wcześniejsze filmy tego uzdolnionego czeskiego artysty: „Dzikie pszczoły” (2001, nagrody w Rotterdamie i San Francisco), „Szczęście” (2005, nagroda w San Sebastian) oraz „Mojego nauczyciela”. Po tym ostatnim filmie prestiżowy branżowy magazyn „Variety” umieścił Slámę na liście 10 reżyserów świata, których należy obserwować.
Akcję swoich filmów często umieszcza on w małej wiosce położonej w północnych Morawach (notabene, mieszka tam na co dzień), a bohaterami czyni jej mieszkańców, trochę nieśmiałych, trochę zagubionych w nowej rzeczywistości, pełnych rozterek w codziennej prozie życia, otwartych na urozmaicenie jej szczyptą poezji, po omacku szukających zrozumienia, ciepła, uczucia, szczęścia. Nie inaczej jest w filmie najnowszym.
Jára i Jana stanowią w sumie udane małżeństwo, ale wiele okoliczności zewnętrznych sprawia, że przeżywa ono mocny kryzys. Mężczyzna traci pracę i specjalnie nie szuka nowej. Coraz bardziej oddala się od niego syn z pierwszego małżeństwa. To pogłębia frustrację spowodowaną niedogodnościami dnia codziennego. Pozostaje przyjaźń z solidnie nawiedzonym Karelem, który ucieczki od rzeczywistości szuka w ezoteryce. Czeski reżyser patrzy na bohaterów swej opowieści wnikliwie, ale ze zrozumieniem, a także – tak charakterystycznych dla Czechów i czeskiego kina – sympatią i poczuciem humoru.
Cztery słońca” to film głęboko osobisty, próba odreagowania własnej traumy.Po tragiczniej śmierci mojego syna byłem przytłoczony obwinianiem siebie za wszystkie momenty, kiedy byłem złym ojcem, za wszystkie rzeczy, których dla niego nie zrobiłem, kiedy dorastał. I z tego właśnie narodził się bohater mojego filmu Jára. Reprezentuje on wszystkie moje porażki, ludzkie upadki, ale także moją ojcowską miłość, moją miłość do rodziny, która jest podstawą mojej egzystencji. Stopniowo pojawiały się też kolejne postaci. Podobnie jak Jára, są one pełne ułomności, niedoskonałości i chęci zmiany na lepsze. Uwielbiam w nich właśnie tę chęć” – wyznaje Sláma.
Jerzy Armata