Lekarze domagają się radykalnych zmian w placówce. Po pierwsze personalnych - żądają dymisji obecnej dyrektor. Po drugie zwracają uwagę na fakt, że szpital jest mocno niedofinansowany, a z powodów braków kadrowych byli zmuszani do pracy po kilka dni bez przerwy.
Wbrew temu, co pierwotnie zapowiadano, nie będzie jednak rozmów z mediatorem, ale spotkanie robocze w gabinecie dyrekcji. Dziś o 13.30 dyrekcja szpitala ma się spotkać z przedstawicielami każdego ze związków zawodowych. "Nasz punkt widzenia dalszego rozwoju szpitala jest rozbieżny z punktem widzenia dyrekcji. Zarząd powiatu nam tego nie ułatwia popierając panią dyrektor. Sa lekarze, którzy muszą brać kilka dyżurów pod rząd, żeby załatać dziury. Niepokojące jest to, że tutaj lekarze nie są zwalniani z pracy, ale sami odchodzą. Dalej swoimi twarzami nie będziemy tego sygnowali. Nie bierzemy za to odpowiedzialności" - mówi dr Łukasz Goliński, pulmonolog z proszowickiego szpitala.
Jeszcze we wtorek starosta proszowicki zapowiadał, że rozmowy z lekarzami odbędą się z udziałem mediatora. Dyrekcja szpitala chce jednak przed tym spotkaniem znać dokładne żądania lekarzy.
"Szpital jest źle zarządzany od lat. Decyzja o odejściu była trudna, ale konieczna" - mówili we wtorek w rozmowie z Radiem Kraków lekarze. "Widzę postepującą degradację szpitala w zakresie funkcjonowania transportu medycznego, sprzętu, dostępności do leków, jakości sprzętu myjącego" - dodawał doktor Piotr Szarkowski, specjalista chorób wewnętrznych.
Związkowcy wysłali w poniedziałek do dyrekcji i starosty proszowickiego pismo, w którym poinformowali, że wypowiadają umowy o pracę. Masowe zwalnianie się pracowników powoduje, że dyrekcja szpitala w Proszowicach będzie musiała w ciągu trzech miesięcy skompletować nową załogę.
„Rozumiem, że lekarze są przemęczeni i przepracowani i struna się napięła” - tak informacje o zbiorowych wypowiedzeniach kadry w szpitalu w Proszowicach przyjął dr Tadeusz Augustyn, wiceszef tej placówki. Zdaniem pracowników, dyrekcja udaje, że nie widzi problemów. Dlatego lekarze zadeklarowali, że wrócą do pracy, jeśli zmienią się władze szpitala.
- Nikt z nas się nie obawia, że odejdzie z tego szpitala. Ani dyrektor naczelny, ani ja. W każdej chwili możemy to zrobić, ale pod warunkiem, że to poprawi sytuację. Mogę teraz złożyć dymisję, ale proszę mi znaleźć lekarzy, którzy by przyszli do tego szpitala. Teraz będziemy dyskutować. Do tej pory szpital działał - powiedział dr Tadeusz Augustyn, zastępca dyrektora szpitala w Proszowicach.
Przypominamy: Lekarze ze szpitala w Proszowicach złożyli wypowiedzenia z pracy
(Teresa Gut/Dominika Panek/ko)