Ekolodzy twierdzą, Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska nie chce chronić roślin i zwierząt. Ich zdaniem, wydając pozytywną opinię dla tej inwestycji, RDOŚ lekceważy prawo. "RDOŚ jest niekonsekwentny w tym, co robi. Nie tak dawno wydali decyzję w Toniach, gdzie odmówili uzgodnienia. Powołali się przy tym na decyzję NSA, który twierdzi, że WZ jednak powinna być zgodna z zapisami studium. Tu mamy taką samą sytuację. Studium przeznacza te tereny pod zieleń nieurządzoną, czyli tereny rolne" - mówi Radiu Kraków Mariusz Waszkiewicz.
Decyzję o warunkach zabudowy dla działek przy ulicy Brucknera w Krakowie, na których ma powstać 12 bliźniaków i 28 domów jednorodzinnych wydano w 2011 roku. Inwestor już kilkukrotnie ubiegał się o pozwolenie na budowę. Tyle, że do tej pory nie miał postanowienia Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Warto wspomnieć, że działki leżą zaledwie 200 metrów od obszaru Natura 2000, gdzie żyją chronione motyle modraszki. Rzecznik RDOŚ-u zapewnia, że pozytywna opinia w tej sprawie została wydana zgodnie z prawem. "Studium uwarunkowań nie jest dokumentem, który musimy bezwzględnie respektować przy uzgodnieniu. Taka sytuacja jest w momencie, gdy mamy obowiązujący miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Tutaj takiego planu nie ma, stąd analizujemy wszystkie aspekty środowiskowe zanim zajmiemy stanowisko" - wyjaśnia Ada Słodkowska. Dodaje, że ubiegając się o pozytywną opinię Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, inwestor musiał przygotować raport o oddziaływaniu budowy na środowisko, który miał wskazać czy na tych terenach można postawić budynki. "Rzeczywiście w raporcie odniesiono się do roślinności, która na tym terenie występuje. Raport pozwolił nam na przygotowanie postanowienia wraz z warunkami. Nie ma tutaj gatunków chronionych, stąd przy wprowadzeniu pewnych warunków z naszej strony, dopuściliśmy realizację tych zabudowań. Warunki dotyczą przede wszystkim gospodarki wodno-ściekowej. W pobliżu mamy obszar Natura2000 i ważne jest to, by nie zakłócić tam stosunków wodnych. By gatunki tam żyjące - roślinne i zwierzęce, jak np. motyle - mogły tam funkcjonować" - tłumaczy rzecznik RDOŚ.
Zdaniem ekologów, przyrodnicy, którzy przygotowywali ten raport na potrzeby inwestora nie wzięli pod uwagę krakowskiej Mapy Roślinności Rzeczywistej. Dlatego dokument umożliwił uzyskanie pozwolenia. Urzędnicy krakowskiego magistratu zapewniają, że jeśli do urzędu wpłynie kolejne pismo o pozwolenie na budowę przyjrzą się dokumentom. "Problem polega na tym, że mapy i inne dokumenty planistyczne są tworzone w różnych okresach czasu. A przyroda albo ekspansywnie się rozwija, albo zanika w danych lokalizacjach. Trudno określić, czy na dany dzień wydawania pozwolenia na zabudowę, ta mapa będzie aktualna. Na pewno będzie to badane w trakcie postępowania" - mówi Dorota Zaucha-Rybka z Wydziału Architektury Urzędu Miasta Krakowa.
Zanim jednak inwestor otrzyma pozwolenie na budowę, musi postarać się o tak zwane "odrolnienie" działek, które w Studium Uwarunkowań Zagospodarowania Przestrzennego figurują jako tereny rolne.
Dodajmy tylko, że teren przy Brucknera miał być jednym z tych, które zostaną objęte planem zagospodarowania przestrzennego dla wybranych obszarów przyrodniczych. Uchwaleniu planu sprzeciwili się jednak właściciele działek w różnych częściach Krakowa. Po ich proteście przed magistratem w lecie tego roku, radni zdecydowali że głosowania nie będzie, a sam plan trzeba jeszcze dopracować.
(Joanna Orszulak/ew)