"Ratownicy rezygnują z pracy w oddziale na ul. Łazarza. Nie chcą tam dyżurować. Boją się pani kierownik, jej krzyków, kar finansowych, zastraszania, wyzywania. Po prostu nie biorą dyżurów na karetkach w centrum miasta. Wolą dyżurować w innych podstacjach lub innym pogotowiu" - mówi Radiu Kraków jeden z ratowników, który chciał zachować anonimowość i sam nosi się z zamiarem zrezygnowania z pracy.
Joanna Sieradzka, rzecznik prasowy pogotowia, odpiera takie zarzuty i mówi wprost o insynuacjach. "Jeżeli chodzi o ratowników medycznych - nie odczuwamy problemów kadrowych. Nie ma ruchów kadrowych, które wynikałyby z jakiegoś problemu w oddziale centralnym" - twierdzi Sieradzka.
"Takie dziury w grafikach są. Brakuje ludzi do pracy" - odpowiada ratownik. "Nie ma kim obsadzać dyżurów na składach podstawowych. I te karetki muszą jeździć - zamiast w składach trzyosobowych - jeżdżą w składach dwuosobowych" - dodaje.
Prawo reguluje, że w karetce w standardzie podstawowym muszą być "co najmniej dwie osoby uprawnione do wykonywania medycznych czynności ratunkowych, w tym pielęgniarka systemu lub ratownik medyczny". Ratownicy oceniają jednak, że do tej pory w krakowskiej placówce dobrą praktyką były dyżury trzyosobowe. To pozwalało jeszcze szybciej i lepiej udzielić niezbędnej pomocy pacjentowi.
Przedstawicielka Pogotowia tłumaczy, że zmniejszenie załogi karetki do dwóch osób wynika z różnych powodów. "To różnorodna sytuacja, uzależniona od warunków, od możliwości" - ucina Joanna Sieradzka.
Przypomnijmy: kryzys w pogotowiu ratunkowym wybuchł w ubiegłym roku, kiedy media opublikowały nagrania rozmów jednej z kierowniczek. Pracownicy, aby udowodnić, jaka sytuacja panuje w firmie, postanowili podsłuchać i nagrać rozmowy prowadzone przez swoją przełożoną. Skierowali także sprawę do prokuratury. Śledztwo jest w toku, świadkowie zostali przesłuchani. Śledczy badają także kwestie nagrań. Kierownictwo pogotowia chciało, aby prokuratorzy sprawdzili czy w pogotowiu doszło do założenia urządzeń podsłuchowych.
Ratownicy o pomoc prosili także marszałka województwa. W tym roku prowadzona była kontrola urzędników, która wykazała, że "w pogotowiu nie dochodziło do niepokojących sytuacji".
O sprawie obszernie pisaliśmy m.in. tutaj: Mobbing w Krakowskim Pogotowiu Ratunkowym? Prokuratura bada sprawę nagrań
(Teresa Gut/ew)