Idzie młode...
Kiedy półtora roku temu zostały ogłoszone wyniki wyborów samorządowych do Rady Miasta Krakowa, wielu komentatorów, ba! sami radni zwracali uwagę na nowe otwarcie. Młode twarze, świeże pomysły, postęp. Gdy patrzymy na strukturę wieku radnych obecnej kadencji, faktycznie - są średnio o ponad 3 lata młodsi niż ich poprzednicy.
Jak wyliczyliśmy, w kadencji 2018-2024 radny Krakowa miał średnio ledwie kilka miesięcy to pięćdziesiątki. Obecnie średni wiek radnego to 46 i pół roku. To najmłodsza Rada Miasta Krakowa od lat, a być może - kiedykolwiek.
Jeżeli weźmiemy pod uwagę strukturę płci, tu również nastąpiła mała rewolucja. W poprzedniej kadencji na 43 radnych tylko 11 to były kobiety. Mężczyźni zasiadali więc w 3/4 wszystkich foteli na sali obrad. Dziś radne stanowią blisko połowę wszystkich rajców: jest ich 19.
... i co z tego?
Szybko okazało się, że zgodnie z trendem, który obserwujemy na krajowym podwórku: odmładzanie polityki niekoniecznie idzie w parze z wprowadzaniem postulatów, które - przynajmniej teoretycznie - kojarzone są z młodym pokoleniem.
Z inicjatywą uchwalenia rezolucji z apelem do rządu, aby umożliwić Urzędowi Stanu Cywilnego w Krakowie (a w konsekwencji: innym podobnym urzędom w Polsce) uznawanie małżeństw jednopłciowych zawartych za granicą, wyszedł najmłodszy radny tej kadencji, 23-letni Grzegorz Garboliński z Nowej Lewicy. Jak przekonywał, "Kraków naprawdę jest gotowy na miłość". Taki przekaz poszedł w region i Polskę.
Powodem był wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który orzekł, że wszystkie kraje unijne mają obowiązek respektowania aktów małżeństw jednopłciowych z zagranicy. Radni Nowej Lewicy chcieli, by USC miał możliwość wpisywania takich dokumentów do rejestru.
Do tego potrzeba jednak zmian rozporządzenia Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, które nie dopuszcza wprowadzania do aktów numerów PESEL osób tej samej płci.
Jak dowiedziało się Radio Kraków, na razie z tych planów nic nie wyjdzie. Rezolucję zablokowała mająca większość w Radzie Miasta Koalicja Obywatelska, czyli koalicjant Nowej Lewicy.
Czy matematykę da się przekonać?
Zapytaliśmy Garbolińskiego o to "zderzenie ze ścianą". Jak wyjaśnia, "tak jak do jest w przypadku dużych klubów i dużych partii politycznych, te poglądy na różne tematy są częściowo rozbieżne". Radny dodaje, że zależy mu na tym, by mieć absolutną pewność, że rezolucja zostanie przegłosowana. "Przekonujemy" - mówi.
Głosy są różne. Na przykład co do tego, że niepotrzebnie kierujemy tę rezolucję, ponieważ MSWiA już zleciło analizy prawne na ten temat. Były też wątpliwości prawne odnośnie do tego, czy przy wykonywaniu tej zmiany rozporządzenia wystarczy tylko zmiana rozporządzenia i modyfikacja systemu elektronicznego systemu Urzędu Stanu Cywilnego, czy też nie trzeba będzie zmieniać wszystkich systemów elektronicznych, które opierają się na numerach PESEL
- argumentuje Garboliński.
Z tym, że rezolucja to nie jest żaden wiążący akt prawny. Każdy, kto śledzi obrady jakichkolwiek rad gminnych, a nawet sami radni przyznają, że to swoisty apel, wyrażenie stanowiska, zademonstrowanie poglądów. Tyle, a może: aż tyle, jeśli mówimy o przypadku tak polaryzującego społeczeństwo tematu jak małżeństwa jednopłciowe.
Przegłosowanie bowiem takiej rezolucji (niezależnie od jej dokładnej treści) byłoby klarownym zajęciem stanowiska nie tyle nawet przez Radę Miasta Krakowa, co przez krakowską Koalicję Obywatelską, która ma większość szabel - i miałoby odzwierciedlenie w aprobacie wyborców bądź jej braku.
Szef klubu KO Grzegorz Stawowy wyjaśnia, że sprawa jest prosta: małżeństwa jednopłciowe przegrywają w Radzie Miasta Krakowa z matematyką.
Arytmetyka sali obrad mówi jasno i wyraźnie, że to na dzisiaj nie przechodzi. W związku z tym pan radny musi trochę popracować z kolegami i koleżankami w Radzie Miasta, żeby głosy zdobyć, bo na dzisiaj - oprócz Nowej Lewicy - ma w koalicji 6, może 7 głosów za. I na sto procent cały PiS przeciwko.
"Hańba" i "sprawa tych gejowskich małżeństw"
W kuluarach radni przekonują, że Nowa Lewica pospieszyła się z takim projektem - i nie konsultowała tego szerzej z Koalicją Obywatelską. O awanturze trudno mówić, natomiast o niesnasce pomiędzy koalicjantami - już na pewno. Wśród polityków innych opcji panuje przekonanie: KO zdaje sobie sprawę, że przyjęcie takiej rezolucji nie opłaca się politycznie.
Wiceprzewodniczący Rady Miasta z ramienia Prawa i Sprawiedliwości Michał Drewnicki o inicjatywie Garbolińskiego i Nowej Lewicy mówi wprost: "chęć brylowania w mediach". Jego zdaniem, sprzeciw krakowskiej Koalicji Obywatelskiej w tej sprawie był do przewidzenia, bo sam premier Donald Tusk w tej sprawie zabiera głos bardzo ostrożnie.
Ja się bardzo cieszę, że ta rezolucja nie stanęła na forum Rady Miasta Krakowa, bo uważam, że TSUE postępuje zupełnie bezprawnie, pozatraktatowo. Każdy radny, który ślubował działać zgodnie z prawem, zgodnie z Konstytucją, nie mógłby tego głosować, bo polska Konstytucja nie pozwala na tego typu akty i uznawanie tego typu związków
- uważa Drewnicki.
Politycy polskiej lewicy przekonują, że rząd musi wykonać wyrok Trybunału. Zwłaszcza, że nie chodzi o to, by w Polsce była możliwość zawierania małżeństw jednopłciowych, a wyłącznie respektowanie aktów z zagranicy.
Współprzewodnicząca partii Razem i radna klubu "Kraków dla Mieszkańców" Aleksandra Owca zachowanie zarówno centralnej, jak i krakowskiej Koalicji Obywatelskiej w tej sprawie nazywa otwarcie "hańbą".
To, że rząd, który tak naprawdę dostał się do władzy dzięki kobietom, dzięki osobom LGBT, dzięki wyborcom progresywnym, blokuje te najbardziej podstawowe zmiany, to jest hańba dla wszystkich, którzy ten rząd reprezentują. Radni Nowej Lewicy w Krakowie są w bardzo podobnej sytuacji do posłów. Tutaj, podobnie jak na poziomie krajowym, wygrywa niedasizm, ten marazm, w którym Koalicja Obywatelska nas trzyma.
Za dwa tygodnie: "sprawdzam"
W odpowiedzi na pytania dziennikarzy portalu OKO.press MSWiA odpowiedziało, że zgodzi się na transkrypcję zagranicznych aktów małżeństw par jednopłciowych, ale małżeństw nie uzna. Co to do końca oznacza - nie wiadomo.
Z orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka wynika, że pary jednopłciowe posługujące się dokumentem z orzełkiem, mogłyby ubiegać się co najmniej o:
-
podatki od spadków i darowizn,
-
dziedziczenie ustawowe,
-
możliwości skorzystania z urlopu na opiekę nad chorym partnerem,
-
możliwości objęcia drugiej osoby w związku partnerskim ubezpieczeniem zdrowotnym,
-
alimentów,
-
świadczeń w przypadku śmierci drugiej osoby w związku partnerskim,
-
prawa do pochówku.
Radny Grzegorz Garboliński obiecuje, że temat rezolucji powróci na sesję RMK za dwa tygodnie - i przez ten czas liczy, że uda mu się zdobyć poparcie. Zapytany o to, czy da się przekonać, szef Koalicji Obywatelskiej w RMK Grzegorz Stawowy odpowiada wymijająco: "pan radny Garboliński musi mieć taką większość, która mu pozwoli to przeforsować".