Dzieciństwo w cieniu wojny
Urodził się w Podgórzu, przy ulicy Smolki. W 1942 roku, jako czteroletni chłopiec, wraz z matką trafił do krakowskiego getta, a po jego likwidacji – do obozu KL Płaszów. Po kilku miesiącach udało im się uciec. Do końca wojny ukrywali się w lasach.
„Trafialiśmy na wspaniałych ludzi, którzy wiedzieli, że w lasach ukrywają się Żydzi” – wspominał po latach. – „Na noc gospodarze brali nas do siebie. Ja byłem najszczęśliwszy, gdy mogłem być w stajni z królikami, z małymi cielątkami, które głaskałem. Ci ludzie później zostali odznaczeni medalami Sprawiedliwych. Dla mnie to nie byli sprawiedliwi, to byli bohaterowie” - przypominał w archiwalnej rozmowie Radia Kraków.
Po wojnie wrócił do Krakowa, ukończył IV Liceum Ogólnokształcące i pozostał wierny swojemu miastu – miejscu, które nazywał domem, choć widział w nim zarówno pamięć bólu, jak i odrodzenia.
Kochał to miasto nieprzytomnie
Jak wspomina go Anna Łoś (Radio Kraków) – kochał Kraków „nieprzytomnie”. Kiedy w 1997 roku przejął kierowanie Gminą Wyznaniową Żydowską po stryju Macieju, powtarzał, że trzeba dbać „o człowieka, cmentarz i synagogę – bo jeśli o to nie zadbamy, to znikniemy”.
Dbał więc z pasją – o ludzi, o pamięć i o miejsca. Współpracował ze Społecznym Komitetem Odnowy Zabytków Krakowa, a za swoją działalność otrzymał Krzyż Kawalerski (2000) i Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski (2023).
Człowiek dialogu i pojednania
Był jednym z tych, którzy potrafili widzieć w drugim człowieku dobro – nawet po doświadczeniu zła.
„Po takich przeżyciach można ludzi znienawidzić, albo można ich pokochać. On wybrał to drugie” – mówił o nim prof. Łukasz Tomasz Sroka.
Tadeusz Jakubowicz angażował się w dialog chrześcijańsko-żydowski, uczestniczył w Dniach Judaizmu w Kościele katolickim. Kontynuował tradycję swojego ojca, Macieja Meira Jakubowicza, który w Wadowicach przyjaźnił się z młodym Karolem Wojtyłą.
„Powiedziałem kiedyś do izraelskiej telewizji, że odszedł nasz papież” – wspominał Jakubowicz w rozmowie z Anną Łoś. – „Zapytali: jak to, przecież jesteś przewodniczącym gminy żydowskiej? Odpowiedziałem: tak, bo to był mój papież. Nie chcesz, żeby był twój, to powiedz, że nie”.
Był blisko z kardynałami Franciszkiem Macharskim, Kazimierzem Nyczem, Grzegorzem Rysiem. Wierzył, że prawdziwe pojednanie zaczyna się od spotkania i rozmowy.
Budowniczy mostów
Profesor Sroka nazywał jego pogrzeb „ostatnim wielkim pożegnaniem XX-wiecznego Krakowa”. „Żegnamy człowieka legendę, budowniczego mostów pokoju i pojednania pomiędzy różnymi środowiskami” – mówił.
Jakubowicz nie tylko zachował pamięć, ale też otworzył krakowską społeczność żydowską na świat. Dzięki jego staraniom synagogi i cmentarze – zamiast zamkniętych przestrzeni – stały się miejscami spotkań, refleksji i wspólnej historii.
Profesor Aleksander Skotnicki wspominał:
„Gdyby nie błogosławionej pamięci Tadeusz Jakubowicz, ten krakowsko-żydowski świat wyglądałby zupełnie inaczej. Dzięki jego aprobacie mogliśmy organizować wystawy, spotkania, wspólne inicjatywy. Był człowiekiem, który szukał tego, co łączy – a nie tego, co dzieli.”
Świat, który zostawił
Kiedy odchodził, Kraków żegnał człowieka, który przez dekady łączył pamięć przeszłości z nadzieją na przyszłość.
Jego córka, Helena Jakubowicz, kontynuuje dziś jego dzieło jako przewodnicząca Gminy Wyznaniowej Żydowskiej. Stoi przed nią na pewno niełatwe wyzwanie, bo Kraków, jak często lubił powtarzać jej ojciec, jest jedynym miejscem na świecie, gdzie jest siedem synagog.
Tadeusz Jakubowicz został pochowany na cmentarzu żydowskim przy ulicy Miodowej w Krakowie.