To już czwarty wyjazd do Kamerunu, organizowany przez Okręgową Izbę Lekarską w Krakowie od 2008 r. W tegorocznej grupie są chirurdzy, pediatrzy, okuliści, anestezjolodzy, studenci medycyny i pielęgniarka. Wszyscy jadą tam w ramach urlopu wypoczynkowego.

"Od początku jestem organizatorem tej akcji, choć nie zawsze mogłem jechać osobiście. W tym roku uznaliśmy, że najbardziej poszkodowane przez los są w Kamerunie dzieci, dlatego poszerzyliśmy naszą grupę o pediatrów i chirurgów dziecięcych. Totalny brak lekarzy i pielęgniarek w tym kraju sprawia, że nikt prócz nas takiej pomocy im nie udzieli. Największe wrażenie zrobiła na mnie kiedyś wielka kolejka oczekujących na nas osób - tysiące kolorowo ubranych pacjentów, czekających na pomoc przed drzwiami wiejskiej poradni zdrowia" - powiedział PAP Prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Krakowie prof. Andrzej Matyja.

Lekarze z Krakowa jadą w tym roku na południe Kamerunu, do nowoczesnego szpitala w miejscowości Sangmelima (30 tys. mieszkańców).

"Trzeba tam być na miejscu, by zrozumieć, jak bardzo jesteśmy potrzebni i jak ci ludzie na nas czekają. Ich jedyną winą jest to, że urodzili się właśnie tam, w tak biednym kraju, pozbawionym środków. Pomoc im, to sens naszego działania - powiedział inicjator akcji, chirurg pochodzący z Kamerunu dr Georges Kamtoh.

"Bardzo bym nie chciał, by to zostało źle odebrane, że my robimy coś wyjątkowego. Sądzę, że nie jest to z naszej strony żadne poświęcenie - to dla nas także rodzaj przygody zawodowej, choć oczywiście - czasami towarzyszy nam poczucie, że robi się coś dobrego. To także rodzaj testu na zdolności przystosowawcze do pracy w innych warunkach. Teraz są one już całkiem przyzwoite, ale na pierwszych wyjazdach korespondowały z naszymi wyobrażeniami o złym stanie medycyny w Afryce - o szpitalu w baraku i kiepskich warunkach sanitarnych" - powiedział PAP chirurg prof. Jerzy Friedygier.

Dzięki sponsorom, medycy zabiorą do Kamerunu także sprzęt, leki i środki opatrunkowe. Odwiedzą także wybraną szkołę podstawową, by ją doposażyć różnego rodzaju lekkim sprzętem, który mieści się w bagażu.

"Polscy lekarze udzielają pomocy i operują ludzi z wiosek - z prowincji, których wcześniej przygotowujemy do leczenia, przed przyjazdem krakowskiej ekipy" - zaznaczyła Mirosława Etoga, Konsul Honorowy Rzeczypospolitej Polskiej w Kamerunie.

Jak zauważył przedstawiciel społeczności kameruńskiej Aleksi Etoga, na wschodzie kraju mieszka ok. 140 Polaków, z których wielu jest teraz na misjach katolickich i humanitarnych i wykonują pożyteczną pracę. "W imieniu zwykłych obywateli Kamerunu chciałem przekazać, że jesteśmy bardzo wdzięczni za polską pomoc" - zaznaczył Etoga.

"W zawód lekarza musi być wpisana empatia - bez misji niesienia pomocy potrzebującym, chorym i cierpiącym - zawód lekarza byłby ubogi. Myślę, że ci, co z nami jadą do Kamerunu, są prawdziwymi lekarzami" - dodał Andrzej Matyja.

 

 

 

(PAP/ko)