"Podręczniki na zajęcia normalne, na zajęcia dodatkowe. Mamy bardzo wyposażone piórniki: kredki, długopisy, pióra, zakreślacze. Rodzice jeszcze robią nam kanapki. Nasze plecaki są bardzo, bardzo ciężkie" - wyliczają reporterce Radia Kraków uczniowie.
"Chcemy, żeby dzieci przestały dźwigać bardzo ciężkie tornistry do szkoły" - mówiła Barbara Nowak małopolska kurator oświaty.
Żeby uświadomić, jak dużo niepotrzebnych rzeczy uczniowie ze sobą noszą, zważono plecaki trzecioklasistów ze szkoły podstawowej 85 w Krakowie. Plecak rekordzisty ważył ponad siedem kilogramów. Jak dodaje Barbara Nowak - dzieci mają przychodzić radosne do szkoły, a nie uginać się pod ciężarem plecaków i trzeba szukać na to dobrych rozwiązań. "Czy naprawdę nie możemy skorelować tej wagi? W szkole są różne narzędzia do nauki, np. tablice multimedialne. Podręczniki można też zostawiać w placówce" - twierdzi małopolska kurator.
A noszenie ciężkich plecaków może spowodować duże wady kręgosłupa u dzieci, z którymi będą się zmagać do końca życia. "Kręgosłup to słup kręgów, ułożone jedna na drugiej kosteczki. Pomiędzy nimi jest galaretowata substancja potocznie zwana dyskiem. Musimy sobie uświadomić, że właśnie ta maleńka część ulega destrukcji właśnie przez nierówny nacisk. I to jest cały problem. Czym skorupka za młodu nasiąknie, w tym wypadku nie tylko na starość trąci, bo już 14-letnie dzieci mają takie problemy z kręgosłupem, jak dorośli" - przekonuje Jacek Peszko, dyrektor krakowskiego ośrodka diagnostyki kręgosłupa.
Trzeba reagować, bo do poradni zgłaszają się coraz młodsze dzieci, które cierpią na przykład na dyskopatię. Małopolskie Kuratorium Oświaty również apeluje do rodziców i nauczycieli, żeby nie obciążali dzieci. Część podręczników można zostawić w domu lub w szkolnych szafkach. W krakowskich szkołach montowane są też darmowe pitniki na wodę, dzięki czemu dzieci nie muszą dźwigać ciężkich butelek.
(Dominika Baraniec/ew)