Pieniądze na leczenie Ryszarda zbierane są przez fundację Kawałek Nieba. Datki można wpłacać na konto 31 1090 2835 0000 0001 2173 1374 z tytułem 2081 pomoc dla Ryszarda Maciaś
Październik 2018 roku będzie Katarzynie i Ryszardowi kojarzyć się z początkiem zaciętej walki. Boju o: przyszłość, nadzieję, spełnienie marzeń, bycie razem.
- To właśnie tego dnia w pracy mój mąż Ryszard stracił przytomność. Miał też atak padaczki. Natychmiast został zabrany do szpitala przez pogotowie ratunkowe. Jeszcze tego samego dnia usłyszeliśmy, że u mojego męża pojawiły się zmiany w mózgu - opowiada pani Katarzyna.
Wtedy jeszcze nie wiedzieli, że w głowie pana Ryszarda czai się śmierć. Guz mózgu, glejak IV stopnia. Najgorszy z możliwych.
"Walczymy i wierzymy"
- Mój mąż jest dla mnie największym oparciem, przyjacielem. Jest bardzo opiekuńczy. Przed nim jeszcze całe życie. Nie wyobrażam sobie, aby mogło go zabraknąć. Walczymy i wierzymy - mówi pani Katarzyna.
Walka trwa już kilka tygodni. Pierwsza odsłona - wygrana - miała miejsce 5 grudnia zeszłego roku. To właśnie wtedy lekarze z Tarnowa otworzyli głowę pana Ryszarda i przeprowadzili operację. Udało się usunąć część chorych komórek rakowych.
O losie dalszego leczenia miały zdecydować wyniki badań histopatologicznych. Te przyszły początkiem stycznia tego roku.
- Mąż ma bardzo wysoki współczynnik, wskazujący o szybkim wzroście guza, dlatego walczymy o każdy dzień. Glejak IV stopnia to najbardziej agresywny i złośliwy nowotwór - opowiada pani Katarzyna.
Leczenie protonami
Nadzieją na wygraną jest leczenie protonami. W Polsce wykonuje się je tylko w Centrum Cyklotronowym Bronowice Instytutu Fizyki Jądrowej PAN w Krakowie. Szkopuł w tym, że do leczenia są przyjmowani pacjenci z glejakiem I i II stopnia. Tych z IV - ze względu na złośliwość raka - nie przyjmuje się.
- O leczeniu protonami dowidzieliśmy się z telewizji. Widzieliśmy urywek programu, gdzie jeden z dziennikarzy mówił, że miał glejaka złośliwego i dzięki leczeniu protonami udało mi się wyleczyć - opowiada pani Katarzyna.
- Niestety w Krakowie nie ma na to szans, dlatego zaczęliśmy szukać możliwości leczenia za granicą. Oczywiście konsultowaliśmy tą decyzję z lekarzami prowadzącymi w Polsce. Mówili, że Ryszard ma teraz trzy drogi: leczenie protonami, chemoterapię albo radioterapię. Lekarze, z którymi się konsultowaliśmy różnie nam doradzali. Chemoterapia i radioterapia niosły ze sobą ryzyko, że Ryszard przestanie widzieć, bo nowotwór jest blisko gałki ocznej, a leczenie chemią uszkadza także zdrowe komórki - mówi.
Tymczasem leczenie protonami powoduje, że wiązki laseru niszczą tylko chore komórki rakowe.
Nadzieja w Niemczech
Ostatecznie udało znaleźć się ośrodek, który podejmie się leczenia Ryszarda. Wybór padł na Monachium w Niemczech. Za leczenie trzeba jednak zapłacić. Według szacunków koszt to 150 tysięcy złotych. Dlatego liczy się czas. Im Ryszard szybciej zacznie leczenie, tym większe szanse na to, że mecz o życie zakończy się zwycięstwem.
- Wierzę, że nam się uda. Ryszard jest dla mnie najważniejszy. On musi to wygrać - mówi pani Katarzyna. - Zanim nowotwór pojawił się w naszym życiu rozmawialiśmy o tym, że chcemy mieć dzieci. Jak tylko Ryszard wyzdrowieje, to pierwszym marzeniem, jakie chcemy zrealizować to właśnie powiększyć naszą rodzinę. Uda się - podsumowuje pani Katarzyna.