Na razie sprawdzamy temat w naszym gronie, ale sondujemy też inne środowiska. Przychodzą do nas mieszkańcy niezadowoleni z prezydentury Aleksandra Miszalskiego, w internecie też można przeczytać, jak wiele osób jest nią rozczarowanych. Ludzie dopytują, czy przeprowadzimy referendum w sprawie odwołania prezydenta. Aleksander Miszlalski nie może spać spokojnie. Ale decyzje żadne nie zostały podjęte
- mówi Michał Drewnicki, wiceprzewodniczący krakowskich struktur PiS.
Pierwszy o możliwym referendum w sprawie odwołania prezydenta Krakowa wspomniał Ryszard Terlecki w rozmowie z "Kurierem Krakowskim". Powiedział, że PiS rozważa taką opcję w przyszłym roku. I nie chodzi tylko o odwołanie Miszalskiego, ale prezydentów innych miast (w których nie rządzi PiS). Terlecki był w tym wywiadzie szczery: pomysł z referendami pojawił się po wygranej Karola Nawrockiego.
Po roku opozycja wie, że się nie nadaję?
Referendum to narzędzie demokracji, którego nikomu nie można odmówić
- tak Aleksander Miszalski komentuje doniesienia w sprawie swojego odwołania.
Trochę mnie to śmieszy, bo jestem prezydentem od roku. Przez pierwsze sześć miesięcy trwał audyt, pierwsze reformy wprowadziliśmy w styczniu, trwa proces zmian. Już teraz rozliczamy się z wielu punktów programowych, wszystko jest przejrzyste, niektóre rzeczy musimy dopracować. Więc jestem nieco zaskoczony, że już po roku opozycja wie, że się nie nadaję
- przekonuje prezydent Miszalski. I dodaje, że ma świadomość, że część mieszkańców nie jest zadowolona z jego pracy.
Jeśli mieszkańcy Krakowa wyjdą z inicjatywą referendalną, nie wykluczam, że się do niej dołączymy. Ale póki co, żadna taka inicjatywa nie pojawiła się na stole. A powinna wyjść od mieszkańców, nie od partii politycznej. Oczywiście partie mogą się do niej dołączać
- mówi Łukasz Gibała, szef klubu radnych Kraków dla Mieszkańców.