"W zasadzie te dwa budynki są wyburzone. Jest budynek administracyjny, który nie został objęty pożarem, natomiast oczywiście doszło do pewnych uszkodzeń w trakcie akcji ratunkowej prowadzonej przez straż pożarną. Dostała się tam woda, więc ten budynek też musi być zabezpieczony. No i jest hala nr 3, która była na ukończeniu, która nie została odebrana przed pożarem, była w trakcie odbioru i która także została w trakcie akcji dotknięta różnego rodzaju działaniami, więc ona w tej chwili także nie funkcjonuje" - wyjaśnia Machowski.
"Będziemy zlecać eskpertyzy, czy fundamenty tych dwóch wyburzonych hal nadają się do nadbudowy, czy konieczne będzie wyburzenie całkowite łącznie z fundamentami i odbudowa w tym miejscu dwóch nowych hal. Będziemy też zlecać ekspertyzę dotyczącą trzeciego budynku, który jest w zasadzie w naszym rozumieniu gotowy do przyjęcia, ale oczywiście trzeba go jeszcze dostosować do funkcjonowania. Te wszystkie systemy, które były zamontowane zostały przejęte w ramach postępowania w prokuraturze" - dodaje Jan Machowski.
"Odzyskaliśmy mniej więcej kilometr dokumentów, które w tej chwili są zamrażane, więc będą potem odmrażane i osuszane, żeby się nie zniszczyły, i około 48 metrów dokumentów, które już zostały osuszone i one w tej chwili przejdą odkażanie" - mówi Monika Chylaszek.
Rzeczniczka prezydenta Krakowa przyznaje, że to niewiele, ale stan, w jakim znajdowała się większość zbiorów nie pozwalał na ich ewakuację, lub ratowanie dokumentów, które miałyby trafić wkrótce do utylizacji ze względu na kategorię ich przechowywania - było po prostu nieopłacalne.
"Te dokumenty, które odzyskiwano, to są dokumenty kategorii A, czyli tej najcenniejszej. Ja dokładnie jeszcze w tej chwili nie potraifę powiedzieć, co tam jest, jeżeli chodzi o te zamrożone dokumenty, bo tego przecież nie dało się przeglądać, ale wiemy, że to są właśnie te dokumenty i wyciągano je z tych miejsc, gdzie były te najcenniejsze, które powinny być przechowywane" - wyjaśnia Chylaszek.
"Dalej nie mamy informacji z prokuratury i od strony prezydenta Majchrowskiego, jakie mogły być przyczyny, jakie systemy zawiodły bądź kto z obsługi zawiódł lub czy mieliśmy tu do czynienia z podpalaniem, bo ta teza również mocno krążyłą w przestrzeni publicznej. Ja sądzę, że prezydent Majchrowski i jego urzędnicy wyszli z takiego założenia, żeby przemilczeć tę sprawę, tak naprawdę nic nie wyjaśnić. Tego też wymagają mieszkańcy Krakowa, którzy jednak częśćiowo utracili tam dokumenty przez co sami mają problemy" - komentuje Drewnicki.