W firmie zapewniano, że Internet jest całkowicie bezpłatny. Potwierdzeniem tego miało być unijne logo na dokumentach. W umowie był jednak haczyk.

Choć dostęp do sieci rzeczywiście był darmowy, klienci musieli wziąć kredyt w Banku Pocztowym na routery i doprowadzenie sygnału. Pożyczka wynosiła 2,5 tysiąca złotych. Raty miał jednak spłacać dostawca - tłumaczy krakowski rzecznik praw konsumentów, Jerzy Gramatyka.

Klient otrzymuje zobowiązanie operatora, że ten dokona w jego imieniu i na jego rzecz spłaty całej kwoty łącznie z kosztami kredytu – przekonywali przedstawiciele spółki na swojej stronie w Internecie.

- Problem polegał na tym, że po krótkim czasie, kiedy zobowiązania przez tego operatora były regulowane, bank jednak wzywał klientów do spłaty zaległych należności - powiedział w rozmowie z Radiem Kraków Jerzy Gramatyka - Kilka osób już uzyskało porady. Dotarły mnie jednak sygnały, że podobne sytuacje zdarzyły się również w innych miejscowościach na terenie całego kraju.

Sprawą zajął się już Urząd Komunikacji Elektronicznej , który w imieniu abonentów wystąpił do prokuratury. Zdaniem śledczych "unijny" haczyk połknęły setki osób w całej Polsce.

A poszkodowani przez firmę Milmex mogą zgłaszać się do biura rzecznika praw konsumenta przy Al. Powstania Warszawskiego 10 w Krakowie.