Zdaniem przewodniczącego Marka Jasicy, w komisji powinno być maksymalnie 2000 wyborców. Okazało się, że wpisanych jest 3000. To dlatego, że oprócz mieszkańców w komisji znalazło się też półtora tysiąca studentów z miasteczka studenckiego AGH.  Frekwencja w Krakowie była rekordowa - ponad 81 procent     

Najbardziej cierpieli na tym sami wyborcy, którzy w kolejce do urny stali nawet po kilka godzin. Najgorzej było po południu.

Winę za ten "chaos" - zdaniem Jasicy - ponoszą urzędnicy wyborczy i miasto. Chodzi o złą organizację wyborów w Krakowie. Magistrat tłumaczy, że trudno było przewidzieć, do której komisji studenci zostaną przypisani.

Miasto dowoziło do komisji dodatkowe urny i karty do głosowania. Pracę zakończyła dopiero po 23.