Przy takim szefie i takiej filozofii rządzenia każdy minister będzie słaby - mówił poseł Gibała w porannej rozmowie Radia Kraków. Według niego jedynym ministrem zasługującym na pozytywną ocenę jest szef resortu cyfryzacji i administracji. Michał Boni ma osiągnięcia i stara się - mówił poseł Gibała.
Do rekonstrukcji rządu ma dojść w najbliższych dniach. Stanowisko ma stracić między innymi minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbara Kudrycka. W piątek z kolei do dymisji podał się minister transportu. Powodem było postępowanie, jakie prowadzi prokuratura w sprawie oświadczenia majątkowego Sławomira Nowaka.
Zapis rozmowy Jacka Bańki z posłem Twojego Ruchu, Łukaszem Gibałą.
Których ministrów obowiązkowo powinien wymienić premier?
- Długo by można wymieniać. Jest minister Rostowski, który podnosi podatki, minister Szumilas, która nie przygotowała reformy 6-latków, minister Sienkiewicz, który się kompromitował 11 listopada, minister Siemoniak, mamy podejrzenia dotyczące ogromnej korupcji przy przetargach dla MON, Arłukowicz, podczas rządów którego nakłady na służbę zdrowia ciągle rosną. Mogę wymieniać.
To inaczej. Których pan dobrze ocenia?
- Są tacy? Powiem tak. Problemem jest to, że rekonstrukcja miałaby sens, gdyby premier był oceniany dobrze a ministrowie nie. Jest odwrotnie. Premier sam siebie nie wymieni. Rekonstrukcja nic nie da.
Poseł Gowin mówi, że ciągłe mówienie o rekonstrukcji sprawa, że rząd nie pracuje bo ciągle jest pod presją zmiany.
- To prawda. Uważam, że jak szef nie ma energii, nie jest w stanie inspirować, to nic dziwnego, że ministrowie nie są w stanie pracować. Są pod presją a Donald Tusk preferuje politykę ciepłej wody w kranie. Przy takim szefie trudno być dobrym ministrem.
Wymieniłby pan chociaż jednego dobrego ministra.
- Cenię ministra Boniego. On ma kompetencje i stara się coś zrobić.
Tymczasem do sejmu trafił prezydencki projekt zmian w ustawie o zgromadzeniach. W skrócie, kominiarki mogłyby być dozwolone, ale tylko w przypadku niektórych manifestacji. W dobrą stronę idą te zmiany?
- To źle, że prezydent inicjuje te zmiany. Przyczyną zamieszek jest nieudolność policji i ministra Sienkiewicza. Nie były zabezpieczone newralgiczne punkty marszu. Prezydent sugeruje, że problem jest w złym prawie a wina leży po stronie ministra i policji.
Dużo jest w rękach policji, ale może jednak warto zaostrzyć to prawo?
- Można o tym myśleć, ale to będzie trudne. Jest wiele takich sytuacji, gdzie ludzie powinni móc zasłaniać twarz. Jak urzędnik chce protestować a boi się zwolnienia, to powinien to móc zrobić.
O tym mówi prezydent. Jednak jeśli dochodzi do innych manifestacji, to można zakazać.
- Nie widziałem projektu. Pytanie, czy prezydent był w stanie precyzyjnie rozróżnić takie dwie sytuacje. Jeśli tak, to możemy dyskutować.
W Krakowie przeciwnicy organizacji Zimowych Igrzysk Olimpijskich podkreślają, że badania, w których większość krakowian i Małopolan opowiada się za Igrzyskami, są niemiarodajne. Mówią, że krakowianie nic nie wiedzą o tych zawodach. Myśli pan, że badania pokazują, że w nas jest ochota organizacji Igrzysk?
- Nie dziwię się głosom krytycznym. Najpierw trzeba powiedzieć ile nas to będzie kosztowało i jakie będą korzyści. Wtedy można badać, co mieszkańcy myślą. Tę kolejność odwrócono. Igrzyska można organizować, ale z głową. Potrzeba wsparcia rządu. Nie widziałem budżetu, który ma być na Igrzyska. Tych danych brakuje. Uważam jednak, że to może się opłacać.
Twój Ruch wspierał różne inicjatywy referendalne. Może w tym wypadku też warto pomyśleć o referendum w Krakowie?
- Podsunął pan bardzo mądry pomysł. Tak było na przykład w Monachium, w Szwajcarii. Demokracja bezpośrednia jest dobrym narzędziem. Twój Ruch może go wesprzeć.
Byłoby to bardziej miarodajne niż takie badania?
- Na pewno. Sondaż to badanie maksymalnie 2000 osób. W referendum nie ma żadnych wątpliwości.
Tymczasem krakowski Twój Ruch protestuje przeciwko pomysłowi zmniejszenia w mieście punktów, gdzie jest sprzedawany alkohol. Może trzeba uporządkować to pijackie zagłębie?
- Alkohol i jego nadużywanie jest złe, ale jak z tym walczyć? Naszym zdaniem przez edukację i przez egzekwowanie prawa. Widziałem ludzi, którzy sprzedawali alkohol nieletnim. Prohibicja nie działa.
To nie prohibicja, ale mniej sklepów nocnych. W pana okolicy ile jest nocnych sklepów?
- Nie wiem, nie kupuję w nocy alkoholu. Nie odczuwam takiej potrzeby. Natomiast sądzę, że trzeba edukować. To kolejny pomysł związany z zakazem. Jest także pomysł zakazu handlu w niedziele. Nie chcę, żeby Kraków był skansenem, gdzie się wszystkiego zakazuje.
Urzędnicy mówią, że 1500 miejsc z alkoholem wystarczy. Nie trzeba nam aż 3000 punktów.
- Nie wiem, na jakiej podstawie to wyliczyli. Nie widziałem badań. Jak chcemy walczyć z alkoholizmem, to stosujmy metody skuteczne.
Nie przemawia przez pana osoba, która związana jest z branżą alkoholową i taka zmiana przepisów by wpłynęła na osobisty biznes?
- Nie. Ja od dawna nie prowadzę biznesu. Biznesu związanego z branżą alkoholową nie prowadzę już od około 10 lat. Nie mam żadnych korzyści.
Czyli te przepisy nie uderzyłyby w pana?
- Nie.
Brał pan udział w konsultacjach społecznych dotyczących zakazu handlu w niedziele i święta?
- Twój Ruch wysłał negatywne stanowisko w tej sprawie. Jak ktoś nie chce robić zakupów w niedzielę, to niech nie robi. Kto chce spędzać niedzielę rodzinnie, niech spędza rodzinnie.
Pan robi zakupy w niedzielę?
- Czasami jestem zmuszony, ale staram się to ograniczać. Nikomu bym jednak nie zabraniał robienia zakupów w niedzielę.
Prasę przeglądała Lidia Jazgar: