W sprawie archiwum w czwartek Prokuratura Okręgowa w Krakowie skierowała do Sądu Rejonowego dla Krakowa-Krowodrzy akt oskarżenia. To pierwszy akt oskarżenia w tej sprawie. Dotyczy on rzeczoznawcy ds. ochrony przeciwpożarowej, któremu zarzucono przestępstwa skierowane przeciwko dokumentom

- informuje prokurator Janusz Kowalski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie.

Dodaje, że przyczyna pożaru archiwum jest już znana, ale nie będzie upubliczniona.

Przyczyna pożaru jest na obecnym etapie postępowania już ustalona, ale ta informacja nie może zostać ujawniona z uwagi na dobro śledztwa i konieczność zapewnienia prawidłowego toku naszych czynności w tej sprawie.

Prokurator Kowalski dodaje, że śledztwo obejmuje również działania, które podejmowane były w procesie budowy archiwum przez urzędników miejskich.

Śledztwo to swoim zakresem obejmuje również badanie spektrum działań podejmowanych w toku procesu inwestycyjnego przez urzędników miejskich oraz przedstawicieli urzędników państwowych.

Urząd Miasta Krakowa nie komentuje sprawy. Ze względu na trwające śledztwo - tłumaczy Dariusz Nowak rzecznik magistratu.

W tej chwili oczywiście ze względu na to, że prokuratura prowadzi śledztwo, my o wielu rzeczach nie możemy mówić. Wszystko to jest tajemnicą prowadzonego postępowania.

Nowak zapewnia, że władzom Krakowa zależy na ustaleniu przyczyn pożaru...

To jest dla nas także istotne z punktu widzenia tej trzeciej hali, która nie była objęta pożarem i czy można ja ewentualnie wykorzystać.

Pożar archiwum miejskiego w Krakowie wybuchł 6 lutego 2021 roku. Spłonęło 95% dokumentów. Ogień przez wiele dni gasiło ponad ośmiuset strażaków. Zniszczeniu uległy dwie hale, w których miasto przechowywało blisko 20 kilometrów bieżących akt.

Już dwa dni po wybuchu pożaru, czyli 8 lutego prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie umyślnego spowodowania pożaru zagrażającego mieniu w wielkich rozmiarach.

Do tej pory zarzuty postawiono siedmiu osobom. Jak mówił w trakcie sprawy były rzecznik prokuratury okręgowej w Krakowie - Janusz Hnatko - podejrzani dopuścili do użytkowania budynki bez wszystkich wymaganych dokumentów.

Wydawały te osoby dokumenty, które poparte były albo niepełnym materiałem, albo zawierały nieścisłości.

Do tej pory do krakowskiego urzędu wróciło około 157. metrów bieżących uratowanych akt. Są porządkowane pod nadzorem konserwatorów. 


Dokumenty są dowodem w sprawie.