Urzędnicy tłumaczą, że taka decyzja została podyktowana m.in. obawami przed powodzią, która dała się we znaki w mieście w 1997 i 2001 roku. Władze Krakowa obawiały się wtedy, że może dojść do uszkodzenia mostu Dębnickiego.. Zdecydowano więc o jego zamknięciu i dociążano przeprawę ciężarówkami z piaskiem.

Jak informuje ZIKiT, miasto wydaje rocznie na utrzymanie mostów około 4 mln zł.

"Było to przedsięwzięcie innowacyjne i jedyne w swoim rodzaju, jeśli chodzi o krajowy rynek ubezpieczeń, które spotkało się z silnym zainteresowaniem ze strony nie tylko ubezpieczycieli, ale i innych miast. Nikt do chwili obecnej nie rozważał objęcia ochroną ubezpieczeniową tak specyficznych obiektów, odznaczających się również znaczną wartością historyczną" - czytamy na stronie internetowej Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu w Krakowie.

Finalnie udało się wyłonić konsorcjum towarzystw ubezpieczeniowych, które zobligowało się do pokrycia strat miasta w przypadku zniszczenia, między innymi: Mostu Nowohuckiego, Grunwaldzkiego, Piłsudskiego i Dębnickiego.

 

RK