"Głównym argumentem, który zadecydował o uchyleniu aresztu jest jego długotrwałość, bo trwał on ponad cztery lata w stosunku do wszystkich oskarżonych" - przekazał sędzia Tomasz Szymański, rzecznik Sądu Apelacyjnego w Krakowie, w czwartkowej rozmowie z dziennikarzami.
W sprawie o zabójstwo 19-latka, do którego doszło w styczniu 2018 r. przy ul. Teligi w Krakowie, oskarżonych jest pięciu młodych mężczyzn, z których najmłodszy ma obecnie 22, a najstarszy 34 lata. Proces w tej sprawie ruszył na początku października 2019 r. przed Sądem Okręgowym w Krakowie. Od ponad czterech lat mężczyźni pozostawali w areszcie, który opuściło czterech z nich (piąty nie wyszedł na wolność, bo jest aresztowany w związku z jeszcze inną sprawą).
Areszt uchylony został decyzją krakowskiego sądu apelacyjnego. Pytany o powody takiej decyzji, rzecznik instytucji wskazał, że areszt ten "był już przedłużany w trybie tak zwanym ekstraordynaryjnym, a ustawodawca przewidział, że maksymalny czas trwania aresztu w postępowaniu sądowym, to dwa lata". Sędzia Szymański doprecyzował, że może on zostać przedłużony w uzasadnionych przypadkach, ale jednak w tej sprawie sąd uznał, że "jest już nadmierny".
Rzecznik przyznał, że "jest i była oczywiście obawa matactwa, ale z uwagi na znaczne przeprowadzenie postępowania dowodowego, ta obawa uległa osłabieniu", a "sąd uznał, że jest wystarczające zabezpieczenie innymi środkami zapobiegawczymi". Chodzi tutaj o poręczenie majątkowe, zakaz kontaktu zarówno ze świadkami w sprawie, jak i z pozostałymi współoskarżonymi, zakaz opuszczaniu kraju oraz dozór policji.
Ponadto sędzia zastrzegł, że "istnieje prawdopodobieństwo zmiany kwalifikacji" popełnionego czynu, co z kolei oznaczałoby, że oskarżeni mogliby odpowiadać ostatecznie za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu (w wyniku którego chłopak zmarł), a nie za zabójstwo. Pytany z kolei o to, czy w jego opinii postępowanie w pierwszej instancji toczy się już zbyt długo, odpowiedział, że tak - "w kontekście stosowania tymczasowego aresztowania". "Ale nie zarzucam sądowi okręgowemu opieszałości, bo wskazał on obiektywne przyczyny, które doprowadziły do tego, że to postępowanie nie mogło zakończyć się wcześniej" - doprecyzował Szymański. Dodał jednak, że choć "jest szereg czynników obiektywnych, które w jakimś sensie tłumaczą sąd, nie mogą uzasadniać one nadmiernego przedłużania tymczasowego aresztowania".
Z kolei sędzia Beata Górszczyk, rzecznik sądu okręgowego, przed którym toczy się proces, przyznała, że "najlepiej by było, żeby postępowanie prowadzone było jak najbardziej sprawnie i możliwie jak najszybciej". "Tutaj nałożyło się kilka kwestii, przede wszystkim trzech sędziów nie mogło orzekać w tej sprawie" - wyjaśniła dziennikarzom.
Dwie pierwsze, wylosowane do sprawy sędzie musiały zostać bowiem wyłączone z postępowania, z trzecia długotrwale się rozchorowała. We wrześniu ub.r. zmieniono zatem sędziego, a proces ruszył od nowa. Trwająca wówczas pandemia COVID-19 spowodowała z kolei, że wzywane przed sąd osoby nie mogły zjawić się nad rozprawach, a ponadto chorowali członkowie składu sędziowskiego. Kolejną przyczyną, jak tłumaczyła sędzia Górszczyk, było czasowe wyłączenie z użytku kancelarii tajnej, czyli miejsca, w którym prowadzi się etap postępowania z wykorzystaniem materiałów niejawnych.
Sprawa śmierci nastolatka wstrząsnęła Krakowem. Z relacji świadków wynika, że napadnięty był w towarzystwie dwóch znajomych, kiedy nadbiegła do niego grupa zamaskowanych osób, uzbrojonych w siekiery i maczety. W wyniku napaści nastolatkowi odcięto rękę na wysokości łokcia, doznał też licznych obrażeń nóg. W ciężkim stanie został przewieziony karetką do Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie, gdzie zmarł.
Mężczyźni, którzy zasiedli na ławie oskarżonych, oprócz zarzutu zabójstwa, którego mieli dopuścić się działając w zorganizowanej grupie, usłyszeli również zarzut udziału w grupie działającej pod szyldem Wisła Sharks, w strukturach pseudokibiców. Cześć z nich ma także zarzuty dotyczące przestępstw narkotykowych. Oskarżeni nie przyznali się do dwóch głównych zarzutów i w tym zakresie wszyscy odmówili składania wyjaśnień.
O sprawie uchylenia im tymczasowego aresztowania jako pierwszy napisał portal Wirtualna Polska.