W tej sprawie najbardziej zastanawiające jest to, w jaki sposób firma prowadząca punkt zdobywała szczepionki i dlaczego miała dostęp do danych, które później trafiały do oficjalnego, internetowego konta pacjenta. Spółka MASMED, prowadząca punkt, nie miała umowy z krakowskim Narodowym Funduszem Zdrowia. Nie ma jej na liście oficjalnych podmiotów prowadzących szczepienia. Tymczasem pracownicy punktu mieli dostęp do systemu, który pozwalał wprowadzać dane pacjentów i wystawiać zaświadczenia o szczepieniu.

Jeden z tropów prowadzi na Podkarpacie, choć w rzeszowskim NFZ również nie ma na liście punktów szczepień spółki, która prowadziła punkt pod Krakowem. Jak się dowiedział reporter Radia Kraków, policjanci - oprócz kontroli w przychodni w Zabierzowie - weszli do czterech mieszkań, w tym dwóch właśnie w województwie podkarpackim.

Na razie nikomu nie postawiono zarzutów. Zdecyduje o nich dopiero prokuratura. Jednak z odpowiedzialnością karną muszą się liczyć osoby, które organizowały i pośredniczyły w procederze wydawania fałszywych certyfikatów lub osoby, które posługiwały się podrobionymi dokumentami.

W obu przypadkach to przestępstwo zagrożone karą do pięciu lat więzienia.