Zdaniem Majchrowskiego sesja "w dużej mierze miała charakter polityczny". Według jej inicjatorów nie wszystkie złe decyzje dotyczące zagospodarowania przestrzennego Krakowa wynikają z tego, że urzędników ograniczają przepisy prawa, bo prezydent ma wpływ na to, gdzie w mieście mogą powstawać osiedla, wysokościowce czy drogi.
Radni PiS chcieli podczas sesji wyjaśnień, dlaczego "betonowane" są tereny zielone, a "wuzetki" i zezwolenia na realizacje inwestycji drogowych są często wydawane z naruszeniem przepisów lub z pominięciem zapisów miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego.
"Kraków poddawany jest potężnej presji inwestycyjnej. Nie ma tygodnia, żeby mieszkańcy i media nie podnosili tematu agresywnej zabudowy i nie informowali o decyzjach budowlanych – często bardzo kontrowersyjnych - dla deweloperów. Ukuto nawet w Krakowie taki termin jak +betonowanie+ miasta. Dzisiejszą sesją chcemy zaznaczyć, że jesteśmy za rozwojem Krakowa, ale za rozwojem odpowiedzialnym i za odpowiedzialną zabudową" - mówił radny PiS Michał Drewnicki.
Zaznaczył, że to mieszkańcy prosili radnych o pomoc, widząc, że tereny, które były wcześniej wolne od zabudowy lub zielone są w sposób agresywny zabudowywane. Mieszkańcy przyszli na sesję z transparentami, na których wypisali hasła: "Prezydencie Majchrowski stop chaotycznej zabudowie deweloperskiej", "Chcemy Krakowa ładnego a nie betonowego".
Radni PiS zażądali informacji i wyjaśnienia w sprawie sześciu konkretnych inwestycji w różnych punktach miasta m.in. przy ul. Wrocławskiej, Klimeckiego, Dąbrowskiego, Stelli-Sawickiego.
"Moim zdaniem ta sesja nie ma charakteru merytorycznego, w dużej mierze ma charakter polityczny" - ocenił Jacek Majchrowski. Przywołał treść wiadomości sms-a rozsyłanej przez radnego Drewnickiego, w którym zachęca on, by radni przygotowali się do sesji.
Według prezydenta decyzje w sprawie warunków zabudowy i pozwoleń na budowę nie są uznaniowe. "Nie można odmówić inwestorowi wydania decyzji, jeżeli spełni wszystkie warunki stawiane w ustawie" – mówił Majchrowski. "Jeżeli komuś ta decyzja się nie podoba, a każda decyzja jest dla jednych dobra, a inni są z niej niezadowoleni, wtedy jest proces odwoławczy" - dodał.
"Miasto próbuje zahamować inwestycje, które uważa za szkodliwe dla otoczenia, które są czasem nieodpowiednio skomunikowane albo realizowane w miejscach, gdzie brakuje szkół, przedszkoli. Samorządowe Kolegium Odwoławcze i sądy administracyjne stają wtedy po stronie inwestora i uchylają decyzje urzędu" – powiedział Majchrowski.
Dodał, że od lat samorząd stara się o zmianę przepisów dotyczących architektury i urbanistyki, tak by samorządy miały większe, ale jednocześnie bardzo precyzyjnie sformułowane kompetencje.
"Niewiele się w tej materii zmieniło" – ocenił Majchrowski. Jak zaznaczył nie jest to zarzut do obecnego, ale do wszystkich rządów i parlamentu. "Betonowanie dopiero się zacznie" – mówił. Dodał, że w ramach rządowego programu "Mieszkanie plus" ma być na krakowskich Klinach budowane duże osiedle dla 35 tys. osób.
Urzędnicy przedstawili wyjaśnienia dotyczące sześciu inwestycji, z powodu których zwołano sesję.
"Żyjemy w dwóch rzeczywistościach. Gołym okiem widać, że z ładem przestrzennym jest w Krakowie źle. Słyszymy, że takie mamy przepisy, ale to nie wszystko. Plany zagospodarowania przestrzennego niektórych terenów są przygotowane źle. Nie możemy mówić, że tylko złe przepisy są powodem perturbacji. Są zaniechania i błędy i dobrze byłoby, gdyby prezydent przyznał się do nich" – mówił radny PiS Mirosław Gilarski.
Janusz Banaś z Forum Ochrony Przestrzeni Krakowa miał pretensje do prezydenta i radnych, że upolitycznili wystąpienia mieszkańców. "Nie ma tutaj polityki, tutaj są mieszkańcy" – mówił. "Pan prezydent w swoich wypowiedziach podaje definicję kontrowersyjnej zabudowy, zapomina o rozwinięciu, o tym, że chodzi o problemy ludzi, czasami o tragedie" – dodał.
"To nie jest miasto dla mieszkańców, ale dla deweloperów", "Sami doprowadzimy do tego, że przestaniemy mieć radość z życia w Krakowie" - mówili na sesji mieszkańcy.
Radni – bez głosu sprzeciwu - podjęli uchwałę, w której zobowiązali prezydenta, by do końca marca przedstawił na piśmie wyjaśnienia dotyczące sześciu wskazanych przez nich inwestycji.
Za tydzień – na zwykłej sesji Rady Miasta Krakowa - mają być rozpatrywane projekty klubu PiS, który chce zobowiązać prezydenta do publikowania w ciągu siedmiu dni informacji o tym, że ruszyła procedura dotycząca warunków zabudowy terenu lub zezwolenia na realizację inwestycji drogowej.
Swoje argumenty Jacek Majchrowski częściowo przedstawił już w porannej rozmowie Radia Kraków. Przeczytaj: "Jak deweloperzy do mnie przychodzą to narzekają, że są szykanowani"
Na sesję nadzwyczajną bez specjalnej nadziei patrzyli mieszkańcy. W internecie można spotkać się z komentarzami, że ich miasto beton zalewa od dawna i mimo tego, że protestują od lat, nikt ich nie słuchał. Ich zdaniem sesja nadzwyczajna - kilka miesięcy przed wyborami - wygląda bardziej na chwyt marketingowy niż na prawdziwą troskę o krakowian.
Tymczasem przed południem przed krakowskim magistratem działacze Nowoczesnej zgłosili własny pomysł pokrycia całego miasta planami zagospodarowania przestrzennego. Przypomnijmy, ten dokument określa jak duże i jakiej wysokości budynki mogą powstawać, tak aby nie działo się to w sposób niekontrolowany. Jak podkreśla Michał Starobrat - sekretarz małopolskich struktur partii - przez ostatnich 15 lat udało się objąć planami zaledwie 52 procent powierzchni Krakowa, teraz - jego zdaniem - należy znacznie przyspieszyć.
- Nasze stanowisko jest takie, że do 2024 roku możemy realnie doprowadzić do tego, żeby w Krakowie obowiązywało 100% miejscowych planów. Trzeba przenieść środki na to. Mówimy o tym, żeby zwiększyć budżet i przyspieszyć tę pracę. Środki zaoszczędzone gdzie indziej, można przeznaczyć na miejscowe plany - mówi.
To nie jest jedyny pomysł działaczy małopolskiej Nowoczesnej na ucywilizowanie zabudowy w Krakowie. Ich zdaniem magistraccy urzędnicy, w czasie powstawania Planów Zagospodarowania Przestrzennego, powinni wstrzymać się z wydawaniem pozwoleń na budowę i tak zwanych WZ-etek. Ich zdaniem można wstrzymać ich wydawanie w tym czasie, jednak krakowski magistrat nie korzysta z tego instrumentu, co jest korzystne dla deweloperów, a nie dla mieszkańćów.