"Używałem gitary elektrycznej oraz wzmacniaczy o niewielkiej mocy. Nigdy nie przekraczałem dopuszczalnych norm natężenia dźwięku i mam na to dowody w postaci dokumentów od straży miejskiej. Są instrumenty akustyczne, które bez użycia jakiegokolwiek sprzętu elektroakustycznego są w stanie te normy przekraczać, np. dźwięk perkusji i trąbki są w stanie wyemitować 110 db" - tłumaczy Radiu Kraków muzyk Robert Pieculewicz.
Sprawa muzyka dziwi, bo petycję muzyka poparli nie tylko mieszkańcy, ale również 9 radnych Dzielnicy Stare Miasto. Przewodniczący rady Tomasz Daros podkreśla, że radni próbowali już pomóc Pieculewiczowi. "Jest to na pewno wielka strata dla Rynku, pan Pieculewicz grał tu od wielu lat, wkomponował się w ten klimat. Takie osoby ściągały turystów i raczej świadczyły o naszym mieście pozytywnie. Rada dzielnicy w marcu tego roku wystosowała uchwałę, by zmienić zapisy parku kulturowego umożliwiające stworzenie czterech miejsc w jego obrębie, gdzie będzie można grać ze sprzętem nagłaśniającym" - przypomina Tomasz Daros - przewodniczący rady dzielnicy Stare Miasto, który również poparł petycję muzyka.
Urzędnicy krakowskiego magistratu nie chcą komentować sprawy, tłumacząc, że petycja Pieculewicza jeszcze nie dotarła do właściwej komórki urzędu miasta. Sami mieszkańcy miasta podchodzą do gry w miejscach publicznych nieco bardziej życzliwie. "Nie przeszkadza to absolutnie. Jak ktoś ma mały głośnik i ładnie gra, to aż miło słuchać. Natomiast faktycznie zdarzają się tacy, którzy z muzyką mają niewiele do czynienia i nadrabiają to mocą swoich urządzeń" - podkreślają w rozmowie z reporterką Radia Kraków krakowianie.
O przepisach dotyczących gry z nagłośnieniem w obrębie Starego Miasta pisali też słuchacze Radia Kraków:
Obok kościółka Św. Wojciecha grał, bez wzmacniaczy, ale słyszalny na całym niemal rynku zespół trzech muzyków składający się z perkusji i dwóch olbrzymich saksofonów. Strażnicy, zapytani o paradoks tej sytuacji gdzie gitarzysta korzystający z niewielkiego wzmacniacza i słyszalny tylko w kręgu kilku metrów średnicy wianuszku słuchaczy, dostaje mandat, a faktyczni "twórcy" hałasu pozostają nieniepokojeni, odpowiadają, że tamci mają prawo tak grać, bo nie korzystają ze wzmacniacza?! CZYTAJ
Przypominamy: Nie zagrają z własnym nagłośnieniem na Rynku Głównym. Jeden z muzyków protestuje
(Joanna Orszulak/ew)
Obserwuj autorkę na Twitterze: