Wątpliwości wzbudza przede wszystkim sposób, w jaki zwolennicy mobilizowali innych do głosowania.
Głosy zbierają osoby, które nie mają do tego uprawnień. To jest przecież zbieranie danych osobowych, a karty są masowo zanoszone do punktów, które mają uprawnienia do zbierania głosów. Dodatkowo za zebranie największej ilości głosów są oferowane benefity
- mówi Aleksandra Piotrowska z Akcji Ratunkowej dla Krakowa.
To nie jest jedyny problem. Radny Łukasz Maślona zwrócił uwagę na duże podobieństwo zwycięskich projektów i sumę, jaka została na nie przeznaczona - to ponad 10 milionów złotych. Jego zdaniem budżet nie powinien być zdominowany przez jeden projekt.
Aleksandra Piotrowska dodaje, że projekty "Piłkarskie marzenia" są realizowane przez jedną fundację - Fundację Piłkarski Kraków. Zarządza nią Kazimierz Śliwiński, który jest też członkiem zarządu Małopolskiego Związku Piłki Nożnej. Zdaniem Akcji Ratunkowej Dla Krakowa, takie powiązania mogą wskazywać na konflikt interesów i potencjalne nadużycia, a działacz MZPN nie powinien pozyskiwać pieniędzy na swoje kluby piłkarskie w budżecie obywatelskim.
Byłbym ostrożny z używaniem słowa "przekręt". Głosy zostały oddane, policzone i suma punktów wskazuje, które projekty wygrały. Oczywiście rozumiem zastrzeżenia, które się pojawiły. Będziemy to weryfikować i sprawdzać karty do głosowania. Chcemy, żeby w przyszłym roku były opieczętowane, więc nie będzie już takiej sytuacji, że ktoś drukuje dużą ilość kart, czasami nawet gotowych, "uzupełnionych"
- przekonuje Łukasz Sęk, zastępca prezydenta Krakowa i dodaje jednocześnie, że nie było dowodów na masowe przynoszenie wypełnionych kart do głosowania.
Na realizację "Piłkarskich marzeń" będzie dopiero ogłoszony konkurs. Według Łukasza Sęka nie jest więc powiedziane, że to Fundacja Piłkarski Kraków podejmie się tego zadania.