Według obrońców zwierząt, wiele osób zwłaszcza na wsiach wciąż nie widzi nic złego w znęcaniu się nad zwierzętami i tam zdarzają się takie przypadki, choć jak się okazuje nie tylko. Dramat w hodowli perskich kotów i psy z ulicy Pawiej to przecież duże miasto, stolica Małopolski.
Sprawa zagłodzonych kotów perskich mogłaby być już dawno zamknięta, gdyby prokuratura wiedziała gdzie dostarczyć wezwanie. Właścicielka mieszkania zniknęła i nikt nie wie gdzie jej szukać.
Z kolei w sprawie dotyczącej zagłodzonych psów nadal nie ma rozstrzygnięcia, bo w grę wchodzi nie tylko znęcanie się nad zwierzętami, ale również wyłudzenie pieniędzy. Oprócz tych dwóch przypadków, w 2016 roku Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami zarejestrowało niemal 80 spraw dotyczacych właśnie znęcania się nad zwierzętami.
Najwyższa kara przewidziana w polskim prawie za takie czyny to 3 lata więzienia. W praktyce jednak, w większości przypadków zasądza się kary w zawieszeniu, prace społeczne lub grzywnę. Mecenas Michał Przybycień, który reprezentuje KTOZ przed sądem podkreśla, że o wyroku decydują przede wszystkim okoliczności przestępstwa. Jak dodaje, "przetrzymywanie w rażących warunkach" jest często różnie interpretowane, co wpływa też na wymiar kary. Dla wielu osób jednak obecne przepisy są zbyt łagodne. Inspektorzy przekonują jednak, że wyroki są i tak bardziej dotkliwe niż kiedyś, o ile oczywiście udaje się złapać osobę, która dopuściła się przestępstwa.
Więcej o tej sprawie pisaliśmy tu: http://www.radiokrakow.pl/wiadomosci/krakow/policja-szuka-wlascicielki-zaglodzonych-kotow-uwaga-drastyczne-zdjecia/
Joanna Orszulak/RK